Obraz jest warty tysiąc słów. Obraz jaki poleciał w Polskę po PO-wskim wiecu w Radomiu potwierdza to przysłowie. Oglądaliśmy ostrą radykalizację Trzaskowskiego. Poprzednio, na tego rodzaj uroczystości, zakładał niebieską koszulę. Tym razem założył granatową. Oddala się w ten sposób od ludzi umundurowanego na biało. Bąkał coś jeszcze o nadchodzących wyborach parlamentarnych, ale głównym wątkiem jego przemówienia była sztuczna inteligencja. Chyba jest to coś na co liczyć będzie w wyborach prezydenckich.
Tak. W wyborach prezydenckich gdyż trudno było nie odnieść wrażenia, że już tylko to go kręci. Dziwić mu się nie należy, Widocznie był świadkiem jak rozhisteryzowany Tusk, na wiadomość o tym że rośnie poparcie dla PiS-u, wyciągnął do nieba ręce i wołał; Boże czemu mi to robisz? (Głos z nieba; Bo cię nie lubię.)
No cóż. IQ Trzaskowskiego jest niższe niż IQ sztucznej inteligencji. Zrozumiał chyba jednak, że musi się szybko od białych koszul dystansować. Wizualnie i werbalnie. Nie mówił nawet nic o konieczności wyprowadzenia Glapińskiego z NBP i przypalania żywym ogniem PIS-iorów. Widząc na sali ZNP-ówki i urzędniczki z PO-wskich samorządów, czyli inteligencję budżetową, mówił o konieczności ideologicznego kształcenia dzieci w podstawówkach. Aktualna gimbaza najchętniej popiera bowiem Konfederastów. Wniosek z tego taki, że liczy na ich poparcie w hołownianym roku 2050.
Co będzie dalej? Nie wiadomo. Tak czy inaczej, z każdym uciekającym dniem plamy potu na białych koszulach widać coraz wyraźniej. Pozostaje im już tylko nadzieje na to, że Bóg zmieni zdanie. Ewentualnie na to, że Kaczyński przejedzie na pasach pijanego Michnika w biedroniowej ciąży.
Jerzy Jacek Pilchowski