Baiba Bendika, która wygrała sprint, swoje prowadzenie obroniła tylko do pierwszego strzelania. Na nim reprezentantka Łotwy spudłowała raz i wróciła na trasę na czwartym miejscu. Prowadzenie objęła Larysa Kuklina, która drugą Ingelę Andersson wyprzedzała blisko o dziesięć sekund. Szwedka przesunęła się na drugie miejsce z ósmej pozycji na starcie.
Kamila Żuk, która w sprincie była osiemnasta, była bezbłędna na pierwszym strzelaniu. Dzięki temu przesunęła się na dziewiąte miejsce. Jej strata dawała nadzieję na włączenie się do walki o medale - biegła 45 sekund za Kukliną.
Rosjanka obroniła prowadzenie po drugim strzelaniu. Co istotne, powiększyła na nim przewagę nad rywalkami. Drugą Emilie Kalkenberg wyprzedzała już o 23 sekund. Na szóste miejsce przesunęła się Kamila Żuk. Do Kukliny traciła już 55 sekund, ale do trzeciej Karoliny Erdal - tylko 25 sekund.
Na dobiegu do trzeciego strzelania Kuklina jeszcze powiększyła przewagę. Z pierwszego miejsca nie zepchnęła jej nawet konieczność pokonania dwóch karnych rund, ale jej przewaga była już minimalna. Goniące ją Erdal i Andersson wyprzedzała o nieco ponad 2 sekundy. Blisko była też Żuk, która po bezbłędnym strzelaniu wróciła na trasę jako szósta. Do Kukliny traciła tylko jedenaście sekund.
Na czwartej rundzie Żuk dogoniła rywalki. Czołowa piątka na ostatnie strzelanie wbiegła już razem. Tam Polka zachowała zimną krew - jako jedyna z czołówki nie zaliczyła karnej rundy. Na trasę wróciła z kilkunastoma sekundami przewagi nad rywalkami. Nie dała sobie odebrać prowadzenia do mety. Za nią finiszowały Norweżki: Erdal i Skrede.
- Startowałam zmotywowana, chciałam sumiennie ze strzelania na strzelanie przesuwać się w górę klasyfikacji i walczyć o jak najlepszy rezultat. Przede wszystkim chciałam jednak sobie udowodnić co potrafię na strzelnicy. Udało się i to było coś niesamowitego – powiedziała Żuk.
Naszą reprezentantkę z rytmu nie wyprowadziła nawet wywrotka na trzecim okrążeniu.
- Wywróciłam się na zakręcie przed podbiegiem. Zahaczyłem czubkiem narty o głęboki śnieg poza trasą. Upadłam, nadepnęłam sobie na kija, zgubiłam go, spadły mi okulary. Na szczęście pozbierałam się i zdarzenie to nie miało na mnie większego wpływu. Każdemu takiemu udanemu startowi w moim wykonaniu towarzyszy ostatnio upadek. Tak było na MŚJ w Osrblie, tak było dzisiaj. Jak mam się wywalać i zdobywać medale to mogę się wywalać zawsze – zażartowała Polka.
Żuk podkreślała jak ważne jest dla niej to, że wygrała na Tauron Duszniki Arena.
- Ten obiekt jest mi bliski, bo uczęszczałam w do liceum w Dusznikach i sporo czasu spędzałam właśnie na tych trasach. Czuję się tu jak w domu, dlatego tym większe emocje towarzyszą temu występowi. Cieszę się, że to tutaj udało mi się pierwszy raz w życiu strzelić na czysto i zdobyć złoto mistrzostw Europy. Do tej pory blokowało mnie właśnie strzelanie. Wiedziałam, że aby zrobić dobry wynik wystarczy celne strzelanie. Niekoniecznie szybkie, ale celne – dodała.
Wyzwaniem po raz kolejny były warunki panujące na trasie, które w trakcie biegu znacznie różniły się od tych z początku dnia.
- Rano była dodatnia temperatura, padał śnieg z deszczem, na trasie było miękko. Przed samym startem przyszedł mróz i zrobiła się szklanka. Ciężko było utrzymać równowagę na nartach, czułam się jak na łyżwach. Starałam się szukać na trasie mniej zlodzonych fragmentów. Dziękuję całemu serwisowi, bo narty były przygotowane super – zakończyła.
Źródło: www.biathlon.pl