Już w poniedziałek rano na dachu pawilonu Prodak Kosmetik przy ul. Ludowej uwijała się dwuosobowa ekipa z łopatami, zrzucając z płaskiego dachu grubą warstwę śniegu.
- Nie czekamy aż dach zacznie trzeszczeć, śnieg trzeba usunąć profilaktycznie – mówią robotnicy.
Podobne sceny można było zaobserwować także w innych miejscach, na przykład przy ul. Andersa.
- Pilnujemy tego, bo śnieg na dachu to potencjalne zagrożenie dla ludzi. Ale sprawdzamy też stan parkingów i chodników – wyjaśnia komendant Straży Miejskiej, Jerzy Karski.
Wkrótce pojawi się jeszcze jeden problem związany z zimą – sople zwisające z dachu. Pamiętają o tym w Miejskim Zarządzie Budynków, największym zarządcy w Wałbrzychu.
- Jak jest tyle śniegu, to sople z pewnością się pojawią, wystarczy trochę słońca. Jesteśmy na to przygotowani. Budynki są stale monitorowane, w pogotowiu czeka podnośnik. Mamy też umowę z wyspecjalizowaną firmą, wyposażoną w odpowiedni sprzęt, gotową w każdej chwili przystąpić do działania – wyjaśnia wiceprezes MZB, Wojciech Czerwiński.
W MZB nie obawiają się śniegu, które leży na dachach, bo budynki w większości są niewielkie, a dachy strome.
Wałbrzyszanom zima daje się ostro we znaki. O ile główne ulice są przejezdne, to na peryferyjnych dróżkach śnieg zalega od trzech dni.
- Na razie zostały odśnieżone drogi I i II kategorii, teraz śnieg będzie usuwany z pozostałych ulic. Niestety, nie przewidujemy wywożenia śniegu, bo to zbyt droga operacja – wyjaśnia rzeczniczka Urzędu Miasta, Ewa Frąckowiak.
Wiceprezydent Mirosław Bartolik, koordynujący walkę z zimą, apeluje, by na razie przesiąść się z własnych samochodów na komunikację miejską. Być może jest to jedyne wyjście, bo co z tego, że dojedzie się do wybranego celu, skoro auta zupełnie nie ma gdzie zostawić.