Nieszczególnie zaczął się poniedziałek dla kierowcy jadącego niewielką furgonetką ulicą Andersa.
Dojeżdżając od strony Szczawna do mijanki zgubił tłumik. Ujechał jeszcze kilkadziesiąt metrów i zauważył stratę. Czyżby odciążone auto dostało nagłego przyspieszenia? Kierowca zatrzymał pojazd na przystanku, wysiadł i cofnął się po swoją własność. W tym czasie kilka samochodów zgrabnie ominęło leżące na środku jezdni żelastwo. Na szczęście nikt na nie najechał, dzięki czemu nie powstało "zdarzenie drogowe", które mogło zakorkować ulicę aż do ronda w Szczawnie. Kierowca feralnego auta szybko pozbierał co jego i poszedł.
Zapewne wydarzenie to jest następstwem co najmniej dwóch przyczyn: złego stanu technicznego samochodu i takiegoż stanu okolicznych dróg. Tłumik można przyspawać, ale co z drogami?