Jest Pan Prezydentem już po raz drugi. Czym ta kadencja rożni się od poprzedniej?
- Startowaliśmy z innego poziomu, bo inne było miasto pierwszej kadencji. W pierwszej kadencji zajmowaliśmy się ,,gaszeniem pożarów”, czyli wyciąganiem miasta z dramatycznej sytuacji finansowej. Bezrobocie wynosiło blisko 30%. Trudno było znaleźć strategiczny kierunek rozwoju miasta. W pierwszej kadencji udało się zbudować podstawy działań, które teraz rozwijamy. Dlatego dziś możemy już rozmawiać o inwestycjach, bo mamy na to środki, a pamiętam, były takie czasy, kiedy brakowało na wypłaty dla urzędników.
Myśli Pan o kolejnej kadencji?
- Myślę, bo chciałbym dokończyć wiele rozpoczętych zadań i inwestycji. Natomiast jeszcze nie zajmuję się kampanią wyborczą, jest wiele ważnych spraw bieżących, które należy rozwiązać.
Obawia się Pan silnych kontrkandydatów?
- Nie obawiam się, choć szereg osób deklaruje, że chciałoby wystartować. Zapewne panuje przekonanie, że to bardzo łatwe stanowisko. A wiadomo, że tak nie jest.
Koalicja, jaką mamy w urzędzie, należy na scenie politycznej do rzadkości. Jak się Panu pracuje takim układzie politycznym?
- To jest bardzo ważne pytanie, bo z jednej strony dotyczy polityki, a z drugiej mojego światopoglądu. Jestem członkiem Platformy Obywatelskiej, aczkolwiek nie ukrywam, że wywodzę się z pnia solidarnościowego.
Jest Pan zatem zadowolony z takiego układu sił?
- Powiem, że politycznie jestem zadowolony, jeśli chodzi o sprawy merytoryczne – zawsze mogłoby być lepiej.
Sukcesy inwestycyjne?
- Postępuje rewitalizacja, budujemy galerie handlowe, są remontowane drogi, pozyskaliśmy środki na inwestycje w zamku Książ, w Parku Wielokulturowym – Starej Kopalni…
Prócz wymienionych sukcesów były zapewne porażki, działania, z których do końca nie jest Pan zadowolony.
- Wałbrzych tak jak wiele innych miast ma szereg problemów, z którymi nie poradzi sobie od razu: bezrobocie, zdewastowane kamienice, problem z budową obwodnicy, o którą walczymy od sześciu lat. Specyfiką miasta jest brak grodzkości. To nie tylko utrata prestiżu, bo nawet na mapie pogody nas nie ma [śmiech], to także problemy komunikacyjne wynikające z faktu, że mamy aż czterech zarządców dróg. Bez statusu miasta grodzkiego przepadło nam sporo pieniędzy, których nie mogliśmy pozyskać. Jestem jednak pewien, że na skutek naszych działań 1 stycznia 2011 roku grodzkość zostanie Wałbrzychowi przywrócona...
Dlaczego nie zdecydował się Pan na powołanie niektórych dyrektorów szkół na okres 5-letniej kadencji? Nie wydaje się Panu, że np. okres roku jest zbyt krótki, aby ocenić działania podjęte przez nowo powołanego dyrektora?
- Proszę pamiętać, że to ja odpowiadam za szkoły, a w szkole najważniejsze jest dobro ucznia. To oznacza, że czasem jestem zmuszony podejmować decyzje trudne, które nie każdemu będą się podobać. Zdecydowałem, że przypadku niektórych dyrektorów kadencja będzie krótsza niż 5 lat. W każdej sytuacji przyczyny są inne. Tym niemniej, jeśli dyrektorzy się sprawdzą, będą mieli szansę prowadzić szkoły w dłuższym okresie.
Jakie działania zostały podjęte, aby zatrzymać młodzież wyjeżdżającą zarówno za granicę, jak i do innych, większych miast Polski?
- Jest to syndrom większości miast w Polsce. Wałbrzych nie jest wyjątkiem, choć rozwija się dynamicznie, inwestycji przybywa a bezrobocie w ostatnich latach zostało zredukowane o ponad połowę. Przykład galerii handlowych dowodzi, że miasto budzi coraz większe zainteresowanie inwestorów, którzy ze sobą rywalizują. Wszędzie na świecie rozwój miasta stwarza szansę dla młodych na lepsze życie. Jeśli jednak zechcą pracować we Wrocławiu, w przyszłości nie będą musieli się wyprowadzać. Modernizacja sieci transportowej spowoduje, że do Wrocławia będziemy podróżować mniej niż godzinę.
Dziękuję za rozmowę.