Zielony Rynek zna chyba większość wałbrzyszan. To tam jeździło się na zakupy. Tam można było kupić niemal wszystko i to po zdecydowanie niższych cenach niż w normalnych sklepach.
- Każdy wtedy chciał tu handlować, bo można było nieźle zarobić – mówi Judyta Bogdańska z Wałbrzycha. - Bardzo wielu ludzi tutaj przychodziło, bo wiedzieli, że można tu kupić rzeczy, których w innych sklepach nie było.
W latach 90. liczba handlujących na Zielonym Rynku zaczęła spadać i ta tendencja postępuje do dziś, bowiem przy dzisiejszej konkurencji, liczbie supermarketów, towar, jakim handluje się na Zielonym Rynku, nie jest już niczym nadzwyczajnym. Obecnie można tam zobaczyć wiele pawilonów i budek, które stoją puste.
- Warzywa, owoce, tania odzież – to wszystko można teraz wszędzie kupić – mówi Rafał Janus, który jak przyznaje, wpada czasem na Zielony Rynek, ale bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci zrobienia zakupów.
Właściciel placu, którym jest PSS Społem w Wałbrzychu, widać doszedł do wniosku, że dłużej nie ma sensu utrzymywanie go przy życiu i przy bramie pojawiła się tablica informująca o chęci sprzedaży lub wynajęcia placu. Dwa przetargi nie przyniosły jednak żadnego efektu i nie znalazł się chętny do kupna nieruchomości (plac o powierzchni blisko pół hektara jest przeznaczony do prowadzenia działalności handlowo-usługowej), którego cena wynosi obecnie nieco ponad milion złotych.