Instalację do przetwarzania odpadów z tworzyw sztucznych planowała uruchomić w naszym mieście firma Phoenix. Uzyskała już wstępne zgody i zezwolenia, jednak przeciwko utworzeniu instalacji zdecydowanie zaprotestowali nie tylko mieszkańcy ulicy Cichej, gdzie inwestycja miała być zlokalizowana, ale również prezydent Roman Szełemej:
- Wniosek został złożony w lutym i przez pięć miesięcy urzędnicy pracujący w wydziale środowiska o tym mnie nie poinformowali, co jest absolutnie niedopuszczalne. Dowiedziałem się o tym w poniedziałek. Przyjechałem tu powiedzieć państwu, że sprawy nie będzie. Urzędnicy zareagowali w sposób taki jak nakazują im przepisy, ale bezdusznie. Powinni przyjść do państwa w lutym, w marcu i przedstawić wniosek. Nie będzie takiej instalacji. Podjąłem decyzję o wszczęciu postępowania, aby te wszystkie wstępne decyzje cofnąć, unieważnić. Ja nie mogę być wszędzie, nie mogę być w każdym miejscu. Ale moi współpracownicy powinni wykazywać większą wrażliwość, wyczucie. Wyciągnięte zostaną konsekwencje służbowe w stosunku do pracowników wydziału, którzy nie złamali prawa - po prostu wykazali kompletny brak wyczucia. Wysłałem pismo do Kolegium Odwoławczego. Sprawa jest w moim przekonaniu nieaktualna, nic takiego tu nie będzie - powiedział Roman Szełemej.
W sprawie planowanej inwestycji wypowiedział się również Karol Wojnar - pełnomocnik inwestora:
- Chcieliśmy tutaj uruchomić instalację do przetwarzania odpadów. Naszym głównym celem było przetwarzanie sznurka rolniczego i włókniny rolniczej. W zasadzie działanie bardzo proekologiczne, nie zagrażające w żaden sposób środowisku naturalnemu. Uzyskaliśmy zgodę z Wód Polskich, ochrony środowiska, decyzję administracyjną Sanepidu. Uważam, że jeżeli się promuje "Stop Plastik", to firmy podobne jak nasza powinny być promowane. ogranicza to w znacznym stopniu wyrzucanie tego surowca na składowiska, na pola. Wiadomo ile plastik się rozkłada. My pomagamy mu wrócić do obiegu. W myśl przepisów prawa, nie podważam tu słów prezydenta o czynniku ludzkim, decyzja jest wydana słusznie przez urzędników. Zakład nie graniczy z działkami mieszkalnymi. Nie wytwarzałby żadnych zagrożeń dla okolicznych budynków. Wszyscy twierdzili, że lokalizacja jest ok, że nie będzie żadnych problemów z uzyskaniem zezwolenia na działalność. W tej chwili okazuje się, że urzędnicy swoje, sprzeciw mieszkańców swoje, prezydent swoje. To wszystko jest rozmyte. Być może będziemy szukać nowej lokalizacji.