Niedziela, 24 listopada
Imieniny: Flory, Jana, Emmy
Czytających: 4357
Zalogowanych: 2
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Wywiad z Pawłem Ossowskim – organizatorem Pikników Historycznych

Sobota, 12 lipca 2014, 12:30
Aktualizacja: Poniedziałek, 14 lipca 2014, 7:35
Autor: AS
Wałbrzych: Wywiad z Pawłem Ossowskim – organizatorem Pikników Historycznych
Fot. AS
Na co dzień jest uznanym stomatologiem, w wolnych chwilach zajmuje się swoją pasją – historią. Paweł Ossowski słynie z zamiłowania do II Wojny Światowej, zajmuje się rekonstrukcjami historycznymi, a także kolekcjonuje historyczne pojazdy. To właśnie Paweł Ossowski jest pomysłodawcą i organizatorem Pikników Historycznych. Odpowiada również za scenariusz i reżyserię inscenizacji.

Skąd wziął się pomysł na piknik historyczny i w jaki sposób Pan zaangażował się w ten projekt?

Paweł Ossowski:Historia to jest moje hobby. Tego typu rzeczami zajmuję się od prawie 13 lat. Od kiedy tylko pojawiło się to w Polsce. Oczywiście, wtedy to dopiero raczkowało, tego typu imprezy były na dużo mniejszą skalę i bez udziału tak ciężkich pojazdów. Najczęściej były w Warszawie, okolicach Łodzi i Poznania. Tam gdzie były bitwy związane z Polskim Orężem. Oczywiście na Dolnym Śląsku udział Ludowego Wojska Polskiego był symboliczny. Stąd też u nas tego typu imprezy pojawiły się dopiero 3 – 4 lata temu i w związku z tym są ciągle nowością, dlatego wciąż przyciągają tak dużą rzeszę widzów.

Już trzeci raz odbył się piknik historyczny, kolejny raz to właśnie Pan odpowiadał za scenariusz i reżyserię. Skąd biorą się pomysły na to, jaką bitwę przedstawią państwo w danym roku?

Najważniejsze jest po prostu to, co mamy do dyspozycji: jaki mamy teren. I w zależności od tego dobieramy możliwości inscenizacyjne. Oczywiście najważniejszym czynnikiem jest budżet. Jeżeli jest większy, to jesteśmy w stanie ściągnąć większe pojazdy i więcej ludzi. Oczywiście, w tym roku zrobiliśmy imprezę, która tak naprawdę historycznie nie miała tutaj miejsca. W Wałbrzychu nie było takich walk, jakie chcemy pokazać, jednak na Dolnym Śląsku były i to całkiem niedaleko. Największe były oczywiście we Wrocławiu i Lubaniu. Pomysły zaczerpujemy przede wszystkim z historii.

Czy praca przy kolejnych odsłonach pikniku historycznego, z racji na coraz większe doświadczenie, z roku na rok jest coraz prostsza?

Nie, to nigdy nie ma znaczenia. Stopień trudności organizacji zależy od logistyki. Czyli tak naprawdę od tego, co będziemy chcieli zrobić. Szczerze mówiąc, obecna jest najbardziej skomplikowana i wymaga najwięcej wysiłku.

Ile trwa praca nad przygotowywaniem takiej imprezy?

Od momentu, kiedy zostaje podjęta odpowiednia decyzja. W tym wypadku po rozmowie z panem prezesem Urbańskim, padła decyzja, że robimy (piknik historyczny – przyp. red) po raz kolejny. To było około trzech, czterech miesięcy temu. Oczywiście uwzględniając nasze możliwości, zaplanowaliśmy imprezę na taką skalę. To jest oczywiście duża ilość pracy wolontariuszy, ale także pracowników Zamku, a w tym roku i Stada Ogierów Książ. Dlatego, że nasza tegoroczna inscenizacja odbyła się na łące, która należy do stada ogierów.

Czy może Pan zdradzić, ile mniej więcej kosztuje zorganizowanie takiej imprezy?

To oczywiście zależy od budżetu, jaki główny organizator przeznacza. Ale oczywiście do tego dochodzą koszty dodatkowe i sponsorzy, który sponsorują poszczególne rzeczy. Często niewymierne. W związku z tym trudno jest nawet oszacować , że dana impreza kosztuje dokładnie tyle. Ale z pewnością taka impreza kosztuje kilkadziesiąt tysięcy.

Jak długo trwa pana zamiłowanie do historii i militariów? Jak zaczęła się pana przygoda z kolekcjonowaniem pojazdów z II wojny światowej?

Tak jak większość moich kolegów, zacząłem od czytania książek, a następnie sklejania modeli. Dopiero później zaczęło się szukanie gazet, książek, odznaczeń czy zdjęć. Później, w miarę możliwości każdy szuka czegoś większego. Akurat miałem możliwość zebrać parę pojazdów i związku z tym ufam, że uda mi się jeszcze jakiś dokooptować.

Jaki sprzęt chciałby Pan zakupić w najbliższej przyszłości?

W tym momencie niestety kończę renowację pojazdu Volkswagen Schwimmwagen jest to wersja pływająca dla czterech żołnierzy z 1943 roku. I niestety przez najbliższe lata nie będę jeszcze w stanie kupić niczego więcej.

Od wielu lat angażuje się Pan w powstawanie filmów i seriali wojennych. Jak nawiązała się Pana współpraca w pierwszą produkcją, w której brał Pan udział?

Pierwszy raz pojawiłem się na planie „Sensacji XX wieku” Bogusława Wołoszańskiego, mniej więcej 10 lat temu. […] Wtedy oczywiście byłem szarym uczestnikiem, szarym żołnierzem. Dlatego, gdy teraz oglądam odcinki sprzed wielu lat, to ciężko jest mi dojrzeć swoją twarz. Finalnie u tego znanego reżysera grałem pierwszoplanowe role w dwóch odcinkach „Skarbów Trzeciej Rzeszy”, które wciąż są do obejrzenia w telewizji.

Pracę na którym planie wspomina pan najlepiej?

Trudno powiedzieć. Muszę przyznać, że było kilka imprez, które bardzo miło wspominam. Na pewno nie mogę pochwalić się imprezami związanymi z Zamkiem Książ, bo tutaj jestem tylko organizatorem i ciężko pracuję. Na wszystkie imprezy, na które jeżdżę w mniejszym lub większym stopniu jadę po to, aby się rozerwać.

Na co dzień pracuje Pan jako stomatolog, oczywistym jest, że ta praca zajmuje bardzo dużo czasu. Jak udaje się wiec Panu znajdować czas na tak czasochłonne hobby?

Mniej pracuję.

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group