Przekonała się o tym jedna pani, która we wtorek pofatygowała się z Konradowa na spotkanie z prezydentem do PG nr 5 na Białym Kamieniu. Jej problem polega na tym, że od lat na drugim piętrze domu, w którym mieszka jest bardzo niskie ciśnienie wody. Przedstawiła problem, naskarżyła na WPWiK, że ją zbywa, albo każe sobie zamontować w budynku hydrofor. Obecny na spotkaniu przedstawiciel WPWiK najpierw się trochę tłumaczył, ale zaraz obiecał, że następnego dnia pracownicy firmy przyjadą pod wskazany adres, zdiagnozują problem i znajdą rozwiązanie.
Poza tym mieszkańcy Białego Kamienia dowiedzieli się, ze grodzkości od 1 stycznia 2012 roku nie będzie, ponieważ nie zostały zachowane przewidziane prawem procedury. Nie zostały zachowane żadne ustawowe terminy. Wałbrzych o grodzkość może się zacząć starać od nowego roku. Informacja taka zapewne z ulgą została przyjęta w starostwie, bo oznacza to jeszcze rok względnego spokoju.
Inną złą wiadomością było potwierdzenie tego, co mieszkańcy widzą na co dzień wokół siebie - Wałbrzych, mimo rewitalizacji, wciąż niszczeje. Wyjaśnia to proste wyliczenie ekonomiczne, mówiące że aby miasto nie niszczało, trzeba na inwestycje przeznaczać co najmniej 20 % budżetu. Wałbrzych przeznacza niewiele ponad 10 %.