Egzotyczne rośliny doniczkowe, które stanowiły wystrój zniszczonego przez pożar Zakładu Przyrodoleczniczego w Szczawnie-Zdroju i ocalały z pożogi, zostały przewiezione do Palmiarni w wałbrzyskim Lubiechowie. Tutaj pod opieką książańskich ogrodników, specjalizujących się w pielęgnacji roślin egzotycznych przechodziły rekonwalescencję. Okazy, często kilkudziesięcioletnie przewieziono z pogorzeliska w opłakanej kondycji. Decyzję o ratunku podjęła Anna Żabska, prezes Zamku Książ w Wałbrzychu.
– Zamek Książ w Wałbrzychu, który zarządza Palmiarnią i uzdrowisko w Szczawnie-Zdroju łączą wieki wspólnej historii, kuracjusze są naszymi stałymi gośćmi, dlatego taki gest wydał nam się naturalnym – mówi Anna Żabska.
Juka, wysoka palma daktylowa, filodendrony, fikusy różnych gatunków, drzewko cytrynowe, to nieliczne z roślin, które zdobiły Zakład Przyrodoleczniczy i przetrwały pożar. Na czas odbudowy Zakładu Przyrodoleczniczego w Szczawnie-Zdroju były pielęgnowane i doglądane przez fachowców w palmiarnianym „szpitalu”.
– Decydującym czynnikiem o przewiezieniu roślin do Palmiarni były tragiczne zdjęcia ze spalonych wnętrz oraz pogoda, którą wówczas zapowiadano. Rośliny nie przetrwałyby mrozów w obiekcie bez dachu i dlatego zaoferowaliśmy ówczesnym władzom Uzdrowiska naszą pomoc wspomina Mateusz Mykytyszyn, specjalista ds. komunikacji w Zamku Książ.
Dzięki wspólnej akcji pracowników Zamku Książ, Palmiarni i Uzdrowiska Szczawno-Jedlina S.A. pozostałe przy życiu rośliny powróciły do lubiechowskiego ogrodnictwa. Palmiarnia przekazała także w darze nowe rośliny do dekoracji odbudowanego Zakładu Przyrodoleczniczego.
Uzdrowisko Szczawno-Zdrój, Zamek Książ w Wałbrzychu i Palmiarnia stanowiły do lat 30-tych ubiegłego stulecia wspólną, prywatną własność książęcej rodziny Hochberg von Pless z Książa.