Zaalarmowani funkcjonariusze Straży Miejskiej pojawili się na miejscu zdarzenia błyskawicznie. Niestety, nie udało im się ująć sprawcy. Sytuacja ta nie jest jedyną. W ostatnich dniach, w różnych częściach miasta, coraz częściej słychać huki. Często są to petardy zmodyfikowane wg ,,przepisów” z Internetu.
- W tej chwili zjawisko nie jest jeszcze tak nagminne jak np. w okolicy świąt czy Nowego Roku – mówi jeden z funkcjonariuszy Straży Miejskiej, który przyjechał na miejsce zdarzenia. – Petardy można kupić za kilka złotych, w sklepie, czy na straganie. Błędem jest to, że dorośli sprzedają je dzieciom – tłumaczy.
- Zakazu jako takiego nie ma, a wiadomo, że niektóre restauracje czy lokale organizujące wesela i inne uroczystości, korzystają przy tej okazji z petard czy fajerwerków. Jednak w przypadku nieletnich takich rzeczy robić nie wolno – informuje Jerzy Rzymek, oficer prasowy KMP w Wałbrzychu. – Gdy widzimy taką sytuację, należy niezwłocznie zadzwonić na telefon alarmowy policji – 997. Nie trzeba się przedstawiać, ani podawać żadnych danych, wystarczy tylko złożyć zawiadomienie i podać, gdzie takie zajście ma miejsce.
W tym roku Pogotowie Ratunkowe w Wałbrzychu nie odnotowało jeszcze wypadków spowodowanych użyciem petard. Ale – jak co roku – najniebezpieczniejsze są okolice świąt. Pourywane palce, uszkodzone inne części ciała, to co roku zbyt mało, by powstrzymać młodzież przed eksperymentami.
Dlatego oprócz zachowania maksymalnej ostrożności w kontakcie z petardami, warto także pamiętać, o tym by kupować je w sklepach, a nie na ulicznych straganach, gdzie nie ma pewności, co do ich pochodzenia. Powinna być do nich dołączona instrukcja obsługi w języku polskim, na której znajdziemy dane dotyczące producenta, numer katalogowy produktu, znak dopuszczenia do sprzedaży, datę ważności oraz zasady bezpieczeństwa.