Prowadzący Klub Johna Lennona - Janusz Kita i Sławek Mika zaprezentowali kilka piosenek idola z zespołu The Beatles. Boguszowski zespół MiniMax wystąpił jako gość. Były podziękowania i gratulacje, a na koniec tort urodzinowy.
- Muzyka jest w porządku, ale Janusz ma tendencje do zawodzenia. I uważam, że śpiewając tyle lat Beatlesów i Johna Lennona powinien się podszkolić z angielskiego. Dla mnie najważniejsze jest to, że w głosie powinno być lustrzane odbicie zrozumienia tekstu, a tego nie ma – opowiada wrażenia Marta N. z Boguszowa.
- Moje wrażenia obfitują w emocje. Dużo jest pozytywnych, chce się tutaj być. Muzyka jest przyjemna dla serca i dla ucha. Bez względu na wiek można poczuć się jak w czasach Beatlesów dzięki Januszowi i Sławkowi. Należę do Klubu Johna Lennona, spotykamy się raz w miesiącu przy herbacie i kawie, przy świecach, w kameralnej atmosferze, wspólnie śpiewamy – opowiada boguszowianka Anna Kapcewicz.
- Spotkania mają swój klimat, dobrą atmosferę, uczestniczymy też w konkursach na temat wiedzy o Beatlesach, którą przekazuje nam Janusz. Nas to scaliło, zawsze jest koło 20 osób. To pozwala oderwać się od problemów. Nieważna jest pora dnia czy pogoda, człowiek czuje się lepszy, młodszy – uważa Anna Kapcewicz.
- Wyjście na scenę i uprawianie jakiejkolwiek formy sztuki nie powinno być traktowane jak wizyta na kozetce u psychoanalityka. Powiedział ktoś: Muzyka to jest sztuka, a sztuka to sublimacja techniki przez miłość i zrozumienie. A ja tego nie odczułam zupełnie. – dodaje Marta N.