Wielka obfitość groźnych gryzoni zawsze doskwierała mieszkańcom Wałbrzycha. - U nas chodzą sobie jak koty – mówi lokatorka kamienicy w Rynku. Co wrażliwsi boją się schodzić nawet do piwnicy, bo spotkanie ze szczurem jest niemal pewne. Jak twierdzą fachowcy – w momencie, gdy szczury są widoczne, to znak, że jest ich za dużo.
Służby miejskie usiłują walczyć z tą plagą. - Mamy harmonogram deratyzacji. Robimy ją kompleksowo i regularnie raz w roku, ewentualnie dodatkowo, w razie większego zagrożenia – wyjaśnia Grażyna Muszyńska-Szmaj, prezes Miejskiego Zarządu Budynków. - Na Wałbrzych to jest stanowczo za mało, akcję powinno się przeprowadzać co najmniej dwa razy w roku – twierdzi Renata Jaworek z firmy deratyzacyjnej.
Obecności szczurów sprzyja wilgotne środowisko potoku Szczawnik, ale właściciel rzeczki, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, nie zajmuje się odszczurzaniem. - Nasza rola, to pilnowanie koryta. Poza tym Szczawnik jest pod naszym zarządem od niedawna, jeszcze jesteśmy w trakcie przejmowania. W tym roku na pewno nie będziemy wykonywać żadnych prac. Jest to ciek wodny bardzo zanieczyszczony, gołym okiem widać, że są tam odprowadzane ścieki – tłumaczy Bogusława Jesionek z RZGW.
Fakt: w potoku można znaleźć niemal wszystko, co udowodnił niedawno szef Wspólnoty Samorządowej z Białego Kamienia, Ryszard Nowak,który podjął się posprzątania niewielkiego odcinka strumyka. - Ludzie wrzucają tam śmieci, choć obok stoją kontenery – narzeka radny. Rzeczniczka Urzędu Miasta Ewa Frąckowiak przyznaje, że potoku dawno nikt nie odszczurzał. - Ostatnio taka akcja miała miejsce trzy lata temu. Ale też nie mamy żadnych sygnałów, że szczurów jest więcej niż zwykle. W tym roku na pewno nie uda się zamówić deratyzacji, bo to kosztuje ok. 10 tys. zł, a nie jest zaplanowane w budżecie – tłumaczy rzeczniczka.
Problemem jest również i to, że niewiele domów z ul. Andersa zdecydowało się na przyłączenie do kanalizacji. - W tej chwili sytuacja jest taka, że kto chce, może się przyłączyć. Teraz jednak trwa remont ul. Andersa, więc tego typu prace trzeba przełożyć na późniejszy termin – mówi Tomasz Senyk z Wałbrzyskiego Przedsiębiorstwa Wodno-Kanalizacyjnego.
Jakby nie patrzeć, w rejonie Szczawnika szczury mają się świetnie. Z pewnością nieprędko cokolwiek im zagrozi.