Jak się dowiedzieliśmy, do szafy stojącej na parterze w korytarzu ktoś wstawił zapalony znicz i zostawił go tam. To mogło być przyczyną pożaru. Głupota czy bezmyślność?
Cztery jednostki straży pożarnej ratowały ludzi i dom. Wszystkich mieszkańców trzeba było ewakuować przez okna po strażackiej drabinie, bo gęsty toksyczny dym zagrażał życiu ludzi. Do szpitala trafiły cztery osoby, w tym troje dzieci. Dzieci po przebadaniu wróciły do domów i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Pożar wybuchł po pierwszej w nocy. Do trzeciej trwała akcja ratunkowa.
W budynku, w którym mieszka zastępca burmistrza Boguszowa – Gorc Paweł Sosialuk, trwa usuwanie szkód. Już podłączono lokatorom prąd w mieszkaniach, w korytarzu instalacja jest zniszczona, popalone są też liczniki. Pracownicy Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej wywożą gruz, wiszące w oknach korytarza popękane szyby.
- To więcej niż strach. Temperatura była jak w piecu, wszystko pękało. Jak ja poczułem swąd, to już się wszystko paliło. Nic nie było widać od dymu. Strażak przyszedł w masce tlenowej i pyta, gdzie się pali, bo na centymetr nic nie było widać – opowiada Zbigniew Wiaderny lokator z drugiego piętra budynku.