Organizatorzy przygotowywali święto plonów długo i starannie, dzięki czemu niedzielne popołudnie w świetlicy wiejskiej upłynęło pod znakiem konkursów, muzyki, zabawnych gagów i dobrego jedzenia. Jak każe tradycja, spotkanie rozpoczęło wręczenie bochenka, upieczonego z tegorocznych zbiorów, gospodarzowi gminy. Starostowie dożynek, Agnieszka Sitko i Włodzimierz Gajdanowicz zanieśli okazały bochen wójtowi Leszkowi Świętalskiemu, a ten obiecał, że chleb, jako symbol dobrych żniw, zostanie sprawiedliwie podzielony między wszystkich mieszkańców.
To był sygnał do rozpoczęcia zabawy. Jako pierwsi zaprezentowali się młodzi artyści estrady w konkursie "Śpiewać każdy może". Błysnęły talenty, a jury najbardziej przypadł do gustu występ Piotr Jarochowicza, który akompaniował sobie na gitarze. To było Grand Prix, a pierwsza nagroda przypadła utalentowanej Ani Połeć.
Komisje oceniały też wieńce dożynkowe oraz wypieki miejscowych gospodyń. Laury za najpiękniejszy wieniec przypadły Annie Wójtowicz i Kamili Kościelskiej za kompozycję z konikiem wykonanym z siana, w obramowaniu symbolicznej podkowy przynoszącej szczęście. Dwa drugie miejsca zdobyły Izabela Gugała i Aneta Rajca, natomiast na trzecim uplasowali się Marta Zarzeczna, Aleksandra Dmytrasz, Danuta Twardowska oraz Dariusz i Krystian Kosteccy. Komisja miała trudne zadanie, bo wszystkie wieńce były niezwykle pomysłowe, starannie wykonane i świadczące o dużych talentach plastycznych twórców.
Niemałymi zdolnościami wykazały się także gospodynie, które stanęły w szranki w konkursie na najlepsze ciasto dożynek. Zwyciężyła Aleksandra Rajca okazałym tortem z okolicznościowym napisem. Nagrody przyznano też Annie Chwastyk i Agnieszce Lechowicz.
Już bez napięcia, związanym z rywalizacją, wystąpił dla mieszkańców dziecięcy chór "Starobogaczowianie", prowadzony przez Bogusławę Stępień. Dzieci wykonały szereg skocznych piosenek - ludowych i biesiadnych - przyczyniając się do rozruszania publiczności. Prowadzący nawoływali do korzystania z atrakcji kulinarnych, a menu - jak na dożynki przystało - było niezwykle bogate: pierogi (panie ulepiły ponad 2 tysiące pierogów!), chleb ze smalcem, kiełbaski z rusztu, kaszanka i wiele innych przysmaków. Wszystko sprzedawano po złotówce, góra 2 zł, a pieniądze były przeznaczone na zakup dzwonków dla ministrantów do miejscowego kościoła. Temu celowi służyła też loteria, gdzie każdy los wygrywał.
Przed wejściem do świetlicy można było oglądać niezwykłej urody gołębie hodowcy Konrada Wójcika oraz okazały drób egzotyczny Stanisława Stawiarskiego.