W godzinach szczytu, przejście na drugą stronę ulicy Wrocławskiej, Tuwiam czy choćby Armii Krajowej niemal graniczy z cudem. – To, że są pasy wcale nie oznacza, że samochód się zatrzyma i przepuści pieszych. Bardzo często, żeby któryś z kierowców się zatrzymał trzeba dosłownie wybiec przed maskę, inaczej się nie przejdzie - mówi dwudziestoletnia Karolina, studentka Politechniki w Wałbrzychu.
Być może czasem piesi sami prowokują niebezpieczne sytuacje na drodze, wybiegając przed koła nadjeżdżających samochodów, ale bezczelność i brak odpowiedzialności kierowców, jaką można zaobserwować na przejściach dla pieszych jest zatrważająca. Zdarza się, bowiem tak, że zbliżający się do przejścia kierowca, widząc, że pieszy zamierza wejść na jezdnię przyśpiesza, byleby nie musieć się zatrzymać. Wtedy pieszy - jako ten słabszy uczestnik ruchu, cofa się i czeka dalej.
Pewnie niejeden z nas zastanawiał się, gdzie ci kierowcy się tak bardzo spieszą? Przecież te dodatkowe kilka sekund, kiedy przechodzimy przez jezdnię, nie jest aż tak potężną stratą, żeby ryzykować ludzkie życie czy zdrowie. Prawda jest taka, ze wałbrzyscy kierowcy nie szanują pieszych na przejściach. Przykry jest fakt, że zwykła, ludzka życzliwość, uprzejmość, a przede wszystkim poszanowanie prawa przegrywa w naszym mieście z głupotą i brakiem wyobraźni.