W szkołach w Wałbrzychu i powiecie wałbrzyskim do 25 marca trwało referendum strajkowe, podczas którego nauczyciele i pracownicy oświaty mogli wypowiedzieć się, czy są „za” strajkiem, czy też „przeciw”. Z informacji Związku Nauczycielstwa Polskiego wiemy, że w naszym regionie tylko kilka placówek nie wzięło udziału w referendum. Zdecydowana większość, bo od 80 do 90 procent pracowników opowiedziało się za strajkiem. Jeśli do zapowiadanego strajku dojdzie, to dyrektorzy szkół mają obowiązek o tym fakcie powiadomić rodziców uczniów.
W dniu rozpoczęcia strajku, a więc 8 kwietnia, powołany do życia zostanie komitet strajkowy w każdej szkole, która weźmie udział w tymże strajku. Podczas strajku nauczyciele, którzy podpiszą listę, będą powstrzymywać się od pracy. Nie wiadomo, ile dni potrwa strajk, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli strona rządowa nie ugnie się pod naciskiem środowiska nauczycielskiego i nie zgodzi się na postulaty i żądania związków zawodowych, to zaplanowane na 10-12 kwietnia egzaminy gimnazjalne, a także zaplanowane na 15-17 kwietnia egzaminy ósmoklasistów, mogą się nie odbyć. Sytuację stara się uspokajać Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska.
- Zwracam się do wszystkich nauczycieli, by byli przy swoich uczniach, dzieciach. By razem z nimi emocjonowali się tylko i wyłącznie tym, by napisano dobrze egzaminy - mówi Zalewska. - Przypominam, że podwyżki rozpoczeły się od września ubiegłego roku i wzrosną do 16 procent.
Tymczasem z apelem o wsparcie wałbrzyskich szkół podczas strajku zwróciła się do placówek kulturalnych zastępca prezydenta Wałbrzycha, Sylwia Bielawska.
- W trakcie strajku dyrektor szkoły wraz z niewielką grupą niestrajkujących nauczycieli (zwykle 2-3 na placówkę) musi zadbać o bezpieczeństwo i opiekę dla tych uczniów, których rodzice nie będą mogli sprawować tej opieki. Oznacza to, że musi zaplanować zajęcia na czas pobytu w szkole. W związku z powyższym oczekujemy, wzorem innych miast w Polsce, bezinteresownej pomocy ze strony instytucji kultury w tym niełatwym okresie – apeluje Sylwia Bielawska.
Wśród propozycji pojawiają się darmowe spotkania, warsztaty, szkolenia, pogadanki, które mogłyby zostać przeprowadzone w szkołach w czasie trwania strajku, bowiem przepisy prawne uniemożliwiają organizację tych zajęć poza szkołami.
- Oczekiwania tego środowiska są słuszne, ale my jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci i to bezpieczeństwo musimy im zagwarantować – tłumaczy prezydent Roman Szełemej. – Powołaliśmy sztab kryzysowy i będziemy na bieżąco reagować na zaistniałą sytuację.
Ważna informacja dla rodziców jest również taka, że, aby móc zostać z dzieckiem w domu wystarczy swojemu pracodawcy złożyć wniosek o wypłatę i oświadczenie o nieprzewidzianym zamknięciu żłobka, przedszkola lub szkoły. Zasiłek, o który mogą wystąpić zarówno ojciec jak i matka dziecka, wypłacany jest w wysokości zasiłku chorobowego, czyli 80 procent pensji. Jednak żeby go dostać trzeba spełnić kilka warunków.
- Pierwszym z nich jest to żeby dziecko miało mniej niż 8 lat, czyli jeszcze nie obchodziło swoich ósmych urodzin, drugim żeby nikt w czasie zamknięcia szkoły nie mógł opiekować się dzieckiem – mówi Iwona Kowalska-Matis Regionalny Rzecznik Prasowy ZUS na Dolnym Śląsku.
Przypomnijmy, że ZNP chce podwyżki kwoty bazowej o 1000 zł, z kolei NSZZ „Solidarność” chce podwyżki nie mniejszej niż 650 złotych od stycznia bieżącego roku i 15 procent podwyżki kwoty bazowej od stycznia przyszłego roku.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki nie będzie angażował się w negocjacje z nauczycielami - wynika z informacji money.pl. Nie spotka się ze związkowcami, nie będzie prowadził rozmów. Od osób związanych z rządem można za to usłyszeć, że PiS nie zamierza się uginać - na pewno nie spełni 100 proc. żądań Związku Nauczycielstwa Polskiego.
To na barkach wicepremier Beaty Szydło będzie spoczywać ciężar negocjacji ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Rozmowy rozpoczęły się w poniedziałek rano. Obie strony zarzekają się, że kluczowe jest dojście do porozumienia, bo na strajku nikomu nie zależy.
- Będą podwyżki, będzie przyśpieszenie - zapewnia wicepremier.
Na stole leży obietnica podwyżek już we wrześniu, na dodatek dodatkowe środki dla młodych, określenie minimalnej stawki wynagrodzenia za wychowawstwo oraz zmiany w ocenianiu nauczycieli. Nauczyciele walczą o 1 tys. zł podwyżki, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej przekonuje, że tyle nie jest w stanie dać.