Niedziela, 24 listopada
Imieniny: Flory, Jana, Emmy
Czytających: 3249
Zalogowanych: 2
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Sprawy wałbrzyskiego Iwana ciąg dalszy

Czwartek, 25 sierpnia 2022, 8:38
Aktualizacja: 8:41
Autor: red
Wałbrzych: Sprawy wałbrzyskiego Iwana ciąg dalszy
Fot. archiwum
Jerzy Langer, radny Rady Miejskiej Wałbrzycha jest żywo zainteresowany dalszym losem pomnika na Gaju.

"Sprawa pomnika żołnierza Armii Czerwonej na wałbrzyskim Gaju ciągle czeka na swój finał. Przedłużają się ustalenia dotyczące ustalenia własności działki, na której stoi wałbrzyski "Iwan". Zaskakującą aktywność w tej sprawie wykazali lokalni działacze Związku Sybiraków. Panowie Wacław Kwieciński (sekretarz Koła ZS w Wałbrzychu) oraz Adam Mitelsztet (wiceprezes Z-du Głównego ZS i prezes Oddziału ZS w W-chu) postanowili pomóc Prezydentowi Wałbrzycha w obronie pomnika Czerwonoarmisty. Najpierw p. W. Kwieciński zaszokował część opinii publicznej swoim listem otwartym do IPN, który uzyskał poparcie swojego przełożonego p. A. Mitelszteta. W sierpniu p. W. Kwieciński postanowił przypomnieć swoje stanowisko w tej sprawie publikując artykuł "Zakończyć wojnę na pomniki". O ile można zrozumieć różnice w podejściu do najnowszej historii Polski, w tym do czasów PRL, to argumentacja obu Panów w stanowisku broniącym obecność w przestrzeni publicznej symboli totalitarnego systemu jest nie do przyjęcia. To sprowokowało mnie do ponownego zabrania głosu w tej sprawie, co niniejszym czynię załączając tekst odnoszący się do stanowiska przedstawicieli środowiska, które tak bardzo ucierpiało od początku II wojny światowej" - pisze Jerzy Langer.

"Sprawa pomnika Armii Czerwonej w Wałbrzychu, który zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego (Dz.U.2018 poz. 1103 z późn. zmianami), powinien być usunięty z przestrzeni publicznej do 31 marca 2018 r., jak dotąd nie doczekała się finału. Ostatnio zdumiewającą aktywność w tej sprawie wykazują przedstawiciele wałbrzyskich struktur Związku Sybiraków (ZS). Najpierw ukazał się (12 lipca 2022) "List do IPN-u" autorstwa Pana Wacława Kwiecińskiego (Sekretarza Koła ZS w Wałbrzychu), w którym zaprotestował przeciw planom usunięcia wspomnianego pomnika. Dwa dni później „list” ten uzyskał poparcie Pana Adama Mitelszteta - Wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Sybiraków i jednocześnie Prezesa Oddziału ZS w Wałbrzychu. Na tym Pan W. Kwieciński nie poprzestał, 19 sierpnia br. ukazał się drugi artykuł w tej sprawie, zatytułowany "Zatrzymać wojnę na pomniki”. O ile zdania ws. dekomunizacji przestrzeni publicznej mogą się różnić, to argumentacja w obu artykułach P. W. Kwiecińskiego jest moim zdaniem nie do przyjęcia. Podobnie jak stanowisko P. A. Mitelszteta, w którym stwierdził, że „należy w tej delikatnej sprawie prowadzić rozsądny dialog ze stroną białoruską i rosyjską”. Szczególne zdumiewa tu fakt, że obaj panowie reprezentują środowisko, które tak bardzo ucierpiało z rąk "wyzwolicieli" spod znaku Czerwonej Gwiazdy.
Pan Wacław Kwieciński znany jest z tego, że chodzi po szkołach aby przybliżyć dzieciom najnowszą historię Polski. Moim zdaniem człowiek, który twierdzi, że „pomniki te powstały by upamiętnić wyzwolenie naszych ziem spod okupacji niemieckiej, również żołnierzy radzieckich, a może przede wszystkim tych żołnierzy. Wielu zginęło, a wielu odniosło rany w imię wyzwolenia naszych ziem”, nie posiada kompetencji uprawniających go przekazywania młodzieży wiedzy historycznej. Najwyraźniej nie uwzględnia on faktu, że Armia Czerwona zaczęła „wyzwalać” Polskę 19 września 1939 r., czyli kilkanaście dni po wejściu faszystowskich Niemiec na tereny naszego kraju. Dla p. Wacława nie ma też żadnego znaczenia fakt, że nie można wyzwalać ziem, które przed wojną nie były okupowane. Niebyły okupowane, ani wschodnie tereny ówczesnej Polski, ani tzw. Ziemie Odzyskane, w tym Wałbrzych. Oczywiście, że „ci prości żołnierze nie są winni tego, że Polska po wojnie stała się zależna od Moskwy”. Ale „ci prości żołnierze” „w imię wyzwolenia naszych ziem”, mordowali, gwałcili, grabili, niszczyli i podpalali, podobnie jak to robią obecnie „wyzwalając” Ukrainę. 11 czerwca 2022 r. we Wrocławiu odbyła się uroczystość beatyfikacji 10 sióstr Elżbietanek z ponad 100 zakonnic zamordowanych przez „zwykłych” żołnierzy Armii Czerwonej na terenach przez nich „wyzwalanych”. Żądając wstrzymania obowiązku realizacji postanowień tzw. ustawy dekomunizacyjnej, obaj panowie ewidentnie uwierzyli, że w ten sposób powstrzymają agresję Łukaszenki wobec zamieszkujących Białoruś Polaków, a Putin wycofa się z „wyzwalania” Ukrainy. Nie rozumieją też, że za podlegające usunięciu ustawodawca uznał pomniki odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób taki ustrój propagujące. Ustawa nie ma zastosowania wobec pomników znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku. Nieuprawnione jest więc traktowanie dekomunizacji polskiej przestrzeni publicznej na równi z barbarzyństwem Łukaszenki, jakim jest likwidacja miejsc pochówku polskich żołnierzy. Szokujące w tej całej sprawie jest to, że w obronie sowieckich symboli stanęli przedstawiciele Związku Sybiraków, czyli środowiska, którego jednym z celów jest utrwalenie pamięci bestialstwa czerwonoarmistów wobec polskiej (choć nie tylko) ludności zamieszkujących głównie tereny dawnych kresów. To tak jakby więźniowie obozów koncentracyjnych stanęliby w obronie usuwanych swastyk i innych symboli faszyzmu".

Jerzy Langer

Twoja reakcja na artykuł?

15
42%
Cieszy
2
6%
Hahaha
5
14%
Nudzi
1
3%
Smuci
6
17%
Złości
7
19%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group