Tak było dziś tuż po południu. Przez około godzinę nie działała sygnalizacja świetlna. Na zwykłym skrzyżowaniu samochody z drogi podrzędnej przepuszczają - zgodnie z prawem o ruchu drogowym - te z drogi głównej i już. Tutaj na drogach podrzędnych jest takie samo nieprzebrane mnóstwo aut, jak na głównej i wszystkie płyną rzeką.
Kiedy krótko przez południem zgasły światła sygnalizacyjne, cztery rzeki samochodów wpływały wolno na środek placu, potem uprzejmie przepuszczały się wzajemnie po kilka. Tym razem do żadnej stłuczki nie doszło.
Zawiadomiono policję. Funkcjonariusz drogówki opanował sytuację, ruch zaczął odbywać się płynnie.
Sygnalizacją w tym miejscu zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, Rejon Dróg w Wałbrzychu. – Zgłosiłem awarię, posłałem pracownika, by sprawdził, co się stało. Odpowiedzi jeszcze nie mam – mówił mi niedawno kierownik obwodu Marian Jerzak.
Tymczasem awaria została usunięta, światła przejęły kierowanie ruchem. – Przy sygnalizacji jest urządzenie, które po wyłączeniu się, nie włącza się ponownie samoistnie. Zwykle wtedy wyłącza się bezpiecznik i musi człowiek pojechać i włączyć sygnalizację ponownie – wyjaśnia Marian Jerzak.
- Jak na moment następuje wyłączenie prądu, tak właśnie się dzieje. Głównie od wyłączeń prądu zależy brak sygnalizacji w tym miejscu - wyjaśnia Marian Jerzak.
Kiedy robiliśmy zdjęcia, sygnalizacja zaczęła właśnie rozładowywać ruch.