Polka punktowała w każdym z pięciu do tej pory rozegranych biegów sprinterskich. Zajmowała kolejno 28., 16., 16., 9., i 10. miejsce.
- Sprinty stają się powoli moją specjalnością, to właśnie w tym biegu upatruję największych szans na dobry wynik. Dystansowo może nie jest to big pode mnie, ale dwa strzelania jeszcze jestem w stanie porządnie odpracować. Cztery strzelania to dla mnie wciąż troszeczkę za dużo, gubię wtedy wewnętrzny spokój i precyzję – powiedziała Żuk.
W Ruhpolding nasza najwyżej klasyfikowana obecnie biathlonistka spudłowała tylko raz – podczas strzelania w postawie leżąc.
- Stając na starcie wiedziałam, że przede mną bardzo trudne zadanie. Świetna pogoda, szybka trasa i łatwa strzelnica powodowały, że poziom zawodów był niezwykle wysoki i wyrównany. Cieszę się, że udało mi się skończyć z tylko jedną karną rundą – dodała.
Trzeci raz z rzędu Polce udało się zanotować czas biegu na poziomie dziesięciu najlepszych zawodniczek. Dystans 7,5km szybciej od Polki pokonały tylko cztery zawodniczki.
- Nie ukrywam, że na trasie ze startu na start czuję się coraz lepiej, coraz luźniej. Wczoraj łapała mnie grypa, wymiotowałam i myślałam, że będę dzisiaj osłabiona, nic takiego nie miało miejsca – oceniła Polka, która po biegu bardzo długo rozmawiała z Marketą Davidovą.
- Z Marketą mam bardzo dobry kontakt. Przez to, że wiele lat rywalizowałyśmy w juniorkach wszyscy nas do siebie porównują. My z kolei tego nigdy nie robiłyśmy. O czym rozmawiałyśmy? Tylko i wyłącznie o dzisiejszym biegu. Jak się okazuje nawet Markecie zdarza się bieg z czterema pudłami. Mimo to była bardzo pozytywnie nastawiona, też bym chciała tak podchodzić do niepowodzeń jak ona – powiedziała Żuk.
Czeszka sklasyfikowana została na zaledwie 71. pozycji i nie wystartuje w niedzielnym sprincie. Oprócz tego biegu biathlonistki czeka w Ruhpolding jeszcze bieg sztafetowy. Ten zaplanowano na piątek.
- Dobrze, że w Ruhpolding nasze starty są rozdzielone dniami wolnymi, bo Oberhof mocno dał nam w kość. Zwłaszcza mass start w trudnych warunkach kosztował mnie mnóstwo energii. Odchorowałam go podwójnie. Przerwa jest potrzebna do tego by odpocząć, zregenerować głowę i nastawić się na walkę na 110% w kolejnym biegu – zakończyła Żuk.
Źródło: www.biathlon.pl