Wzorując się na Franky Goes To Hollywood, w piosence „The Word Is My Oyster” gra ze słowem, a ostryga staje się jego własną metaforą życia.
Artysta, z pochodzenia wałbrzyszanin, uraczył nas swoją egzystencjonalno-ozdóbczą twórczością w postaci malarstwa, jak i twórczych płyt analogowych oraz ich opakowań. Jego prace to gra z konwencją, łamanie jej w taki sposób, aby w odbiorcy wzbudzić proces myślenia, bez narzucania konkretnych wizji. Przerysowanie emocjonalne, opisy kondycji ludzkiej zauważa się w każdej z prac. Jest to ewidentny dialog z kulturą współczesną, chociażby przez przedstawienie w barwny sposób postaci z tej kultury, w której się mniej lub bardziej obracamy: Marylin Monroe, Wojciech Mann, Wojciech Waglewski, Alfred Hitchcock, Mile Davis czy Nazareth w kontekście Nonanzy.
Przerysowania mają również służyć ubawieniu odbiorcy. Natomiast przedstawienie gramofonów i płyt analogowych to przepustka do świata, w którym twórca nabierał tej egzystencjalności, podanie ręki światu, do którego chciał należeć. Dla młodszych odbiorców to pewnego rodzaju historia. Obracamy się pośród płyt CD, plików mp3 i odtwarzaczy coraz to bardziej wymyślnych. Tym bardzie Galeria pod Atlantami zachęca do paru chwil twórczości Roberta Żytyńskiego, oferując spojrzenie przez okienko do innego świata.
Wystawę można oglądać aż do 30 czerwca.