Wtorek, 17 września
Imieniny: Justyny, Franciszka, Roberta
Czytających: 7349
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych/Świat: Przemyślenia paraolimpijczyka

Poniedziałek, 9 września 2024, 13:49
Aktualizacja: 14:04
Autor: Eugeniusz Skarupa
Wałbrzych/Świat: Przemyślenia paraolimpijczyka
Fot. archiwum
Prezentujemy materiał nadesłany przez Eugeniusza Skarupę.

Miarą cywilizacji społeczeństwa jest stosunek tego społeczeństwa do osób niepełnosprawnych!

Te słowa usłyszałem po raz pierwszy we Francji, w samym środku Paryża na Placu Inwalidów, przy grobie Napoleona, gdzie odbywały się Mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów. Był rok 1978.

W dniu wczorajszym, tj. 8 września 2024 roku zakończyły się XVII Igrzyska Paraolimpijskie w 22 konkurencjach, w których uczestniczyło ponad 4000 Sportowców ze 160 krajów. Wielkie święto Sportu. Cała Polska już wie, a mój Wałbrzych chyba nawet nie odnotował faktu, że Igrzyska Paraolimpijskie się odbyły. I nie podnoszę tego stwierdzenia, by komukolwiek dowalić, ale jest mi przykro, że jedyny w Wałbrzychu Paraolimpijczyk z medalem został całkowicie zapomniany.

Pokuszę się o przedstawienie moich przemyśleń na temat tych 10 dni, gdzie Polscy Sportowcy z tzw. niepełnosprawnością w liczbie 83 zdobyli 23 medale, w tym 8 złotych. Może nie powinienem, ale zwykli sportowcy z Olimpiady 3 tygodnie wcześniej przywieźli zaledwie 10, a startowało ich 210.

Na temat sporu językowego: olimpijczyk, czy limpijczyk nie będę się wypowiadał, bo już zrobili to fachowcy od języka polskiego. Ja, jako osoba pisząca, autor 7 książek i wielu publikacji mam swoje zdanie i zostaję przy słowie: Olimpijczyk, olimpijski.

Może najpierw się przedstawię, żeby przeciętny Czytelnik nie pomyślał, że jakiś laik zabrał się za ocenę.

W 1980 roku na Igrzyskach Paraolimpijskich w Arnhem zdobyłem srebrny medal w wyciskaniu ciężarów, przy wadze 49,200 kg wycisnąłem 152,5 kg, miesiąc wcześniej ustanowiłem rekord Polski z wynikiem 157,5 kg. Mam tytuły Mistrza Świata, Europy, 13 razy zdobyłem Mistrzostwo Polski. Jestem trenerem II klasy w LA, instruktorem sportu niepełnosprawnych w LA, klasyfikatorem sportowo-medycznym, absolwentem AWF we Wrocławiu, rehabilitantem, mam uprawnienia sędziego LA.
Tegoroczne Igrzyska Paraolimpijskie to wielki sukces pod wieloma względami. Na pewno sportowym, bo sport osób z niepełnosprawnością poszedł poważnie do przodu jeśli chodzi o wyniki, rekordy, sprzęt niezbędny w każdej konkurencji. Kiedyś zawodnik startował w 3, 4 konkurencjach i zdobywał medale, dziś wielka specjalizacja ograniczyła ilość medali.
Niewątpliwie na wielkie słowa uznania zasługuje Polsat, który dał nam Polakom możliwość obejrzenia wszystkiego, co się działo na wszystkich arenach olimpijskich w Paryżu. Jestem przekonany, że wiele osób zobaczyło Wielki Sport po raz pierwszy w życiu. Pełne trybuny na wszystkich obiektach sportowych to wyraz wielkiego zainteresowania Sportem i szacunek dla Wielkich Sportowców, którzy przyjechali do Paryża dać z siebie 100%, a czasem nawet więcej. W jednej z moich książek napisałem, że osoba z niepełnosprawnością ma jedyną możliwość być w pełni sprawnym jedynie w sporcie.

To jest moja myśl, którą sam wielokrotnie doświadczałem. Kiedy leżę pod sztangą, to nie chodzę o kulach, tylko jedyna myśl, która kołacze się po głowie to wycisnąć, zaliczyć i zdobyć medal. Tu niepełnosprawność schodzi zupełnie na dalszy plan. Krzyk komentatorów z wielką pasją, zaangażowaniem dowodził, że komentowali Sport przez duże S, wielu robiło to zapewne po raz pierwszy, daliście radę. Wzruszenia również były prawdziwe.

Chwalić wielu jest z pewnością za wiele, ale mam jedną zasadniczą uwagę, nie pretensje, bo nie dopatruję się jakiegoś złego z premedytacją działania. Zdecydowanie za dużo i z wielką przesadą pojawiał się przedrostek para-, który w wielu momentach zahaczał o absurd.

I tu muszę przedstawić trochę historii.

Tzw. nowożytny sport osób z niepełnosprawnościami ma swój początek w Anglii. Był rok 1947, w szpitalu w Stocke Mande Vile pracuje neurolog z polskimi korzeniami ser Ludwik Gutman, który jest uważany za twórcę sportu osób z niepełnosprawnością. W tym szpitalu przebywali głównie żołnierze, którzy podczas II Wojny Światowej doznali urazów kręgosłupa, w efekcie czego nastąpił parzysty w poziomie paraliż czuciowy i ruchowy. W medycynie nazywa się to schorzenie paraplegią. Pan doktor postanowił rehabilitację leczniczą poszerzyć o zajęcia sportowe. Ponieważ jedynymi początkującymi sportowcami byli paraplegicy, więc zaczęto używać nazwy „para sport”, bo dotyczył wyłącznie paraplegików. Stąd też późniejsza nazwa Igrzyska Paraolimpijskie, które rozpoczęły się w 1960 roku w Rzymie. Jak wszystkim wiadomo przedrostek para- w języku polski nie kojarzy się pozytywnie…

Podczas trwania zawodów i słuchania komentatorów trafiły się mocno nieprawidłowe określenia, które niestety nie służą naszemu sportowi. Mianowicie: „zawodnik wskoczył do parabasenu”, „zawodnicy odbiorą para medale”, „odbędzie się konkurencja w para sztandze”. Tak proszę państwa nie wolno. To moja uwaga na przyszłość, choć te określenia nieodpowiednie w ludziach na lata zostaną. Tak jak słowo „inwalida” skończyło swój prawny żywot w 1991 roku, a w społeczeństwie zwłaszcza u ludzi starszych żyje do dziś.

Trzy tygodnie wcześniej odbywało się kajakarstwo, gdzie zawodnicy na torze kajakarskim, na wodzie, z wiosłem w ręku, w kajaku walczyli o zwycięstwo, na mecie otrzymywali medale, a w kraju otrzymają nagrody.

Trzy tygodnie później, na tych samych obiektach, z tą samą wodą, na tym samym sprzęcie odbywa się; para kajakarstwo, para zawodnicy siedzą w parakajach, kajaki stoją na para wodzie, w rękach trzymają para wiosła, walczą o parazwycięstwo, na mecie odbiorą para medale i za to w kraju otrzymają paranagrody. Celowo przebarwiłem, ale po Olimpiadzie niestety, może i nie wszyscy, ale jesteśmy traktowani jak para-. Ja osobiście tego doświadczam w szkołach. Kilka lat wstecz, kiedy mówiłem o moim rekordzie w ciężarach jeden uczeń z 6 klasy zadał mi pytanie: jak pan tyle wyciskał, to ile waży kilogram w waszym sporcie? Zaniemówiłem, ale do tego dziecka absolutnie nie mam pretensji.
Podam przykład z naszego podwórka: mamy w Polsce ampfutbol, czyli w piłkę nożną grają ludzie z amputacjami kończyn dolnych. Można? Oczywiście.

Zawodniczka niewidoma jest zapowiadana na biegi, oczywiście z ust komentatora pada określenie para biegi, para sprint. To ani poprawnie, ani prawdziwie, bo co ma osoba niewidoma wspólnego z paraplegią. To samo dotyczy osób z amputacjami.

Nie znam szczegółów, ale czy nazywanie wszystkiego z przesadą para- to ogólne polecenie, czy wytyczne Polsatu, czy tak przekonywaliście komentatorów, że im więcej para- tym lepiej?

W studio wieczornym jeden z gości, nota bene mój kolega – Bartosz Molik, profesor, rektor warszawskiej AWF z fajnym przesłaniem, że ta Paraolimpiada otworzy niepełnosprawnym wiele drzwi, z pewnością poprawi jakość życia, zrobimy wielki krok ku normalności i równości. Oby tak było, ale ja na tę normalność, na równość czekam 11 olimpiad, czyli 44 lata. Oczywiście nie stoimy w miejscu, robimy drobne kroczki, ale świat nam mocno ucieka. Kiedy zdobywałem swój srebrny medal olimpijski miałem 22 lata, dziś mam 66 i znów słucham, że teraz to będzie lepiej. A czy to lepiej do Wałbrzycha – mojego rodzinnego miasta też dotrze i kiedy???

Uwierzcie Państwo, bez żadnej złośliwości, ale ten przesyt para- mocno zaniżył nasze Igrzyska. Jeśli pływanie odbywa się w ramach Igrzysk Paraolimpijskich, to zupełnie wystarczy zapowiedzieć konkurencję pływania, a po co para pływanie? Przecież basen ten sam, woda pewnie też, medale prawdziwe, no może tylko nagrody będą para-. Po co dodawać para- do kuli, do oszczepu, do dysku, przecież to taki sam sprzęt jak na zwykłych zawodach, mistrzostwach, olimpiadzie. Skok w dal wystarczy, piaskownica ta sama, piach również, belka, pomiar. Po co ze skoku w dal robić para skok? Kilka razy usłyszałem nawet w studio, gdzie padło słowo: na tych zawodach jak w sporcie normalnym. To już jest lekceważenie i obrażanie.
Igrzyska Paraolimpijskie to nie to samo co Paraigrzyska.

Wytłumaczę to na przykładzie. Przed wielu laty byłem na konferencji w Poznania, opiekę naukową powierzono panu profesorowi. Podmiotem konferencji była spółdzielczość. Prawie wszyscy zupełnie zamiennie stosowali zwrot: spółdzielnia inwalidów, czy spółdzielnia inwalidzka. Jako literat mocno uczulony na poprawność językową zabrałem głos: spółdzielnia inwalidów to zakład działający na zdrowych zasadach rynkowych zatrudniający odpowiedni odsetek osób z orzeczoną grupą. Spółdzielnia inwalidzka to zakład od początku do końca kulawy, niesprawny, niesprawnie zarządzający. Pan profesor zaklaskał na stojąco stwierdzając: młody człowieku tyle razy używam zamiennie tych zwrotów i dopiero dziś uświadomiłeś mi, że tyle lat popełniałem błąd.

Jak na wstępie napisałem: miarą cywilizacji społeczeństwa jest jego stosunek do osób niepełnosprawnych, to jeszcze dodam, że osoby niepełnosprawne są ogniwem łańcucha społecznego, a tak mocny jest łańcuch, jak mocne jest jego najsłabsze ogniwo.

Zakończę te moje podpowiedzi optymistycznie, bo wiary w lepsze nikt mi nie jest w stanie odebrać. Nie obrażając się, ale korzystając z logicznych, konstruktywnych podpowiedzi razem możemy naprawdę znacząco poprawić sytuację osób z niepełnosprawnością w Polsce dla obopólnych korzyści! To co dziś robisz dla nas , jutro może służyć tobie!

Eugeniusz Skarupa

Twoja reakcja na artykuł?

11
69%
Cieszy
1
6%
Hahaha
1
6%
Nudzi
0
0%
Smuci
2
13%
Złości
1
6%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (5)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group