Wtorek, 26 listopada
Imieniny: Konrada, Sylwestra
Czytających: 4133
Zalogowanych: 2
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych/REGION: Przedszkolne dylematy

Czwartek, 30 kwietnia 2020, 13:30
Aktualizacja: Piątek, 1 maja 2020, 9:38
Autor: JAZ
Wałbrzych/REGION: Przedszkolne dylematy
Fot. red
Rząd zdecydował się przejść do kolejnych etapów luzowania obostrzeń. Już od poniedziałku do pracy mają wrócić hotele. Od najbliższej środy otwarte mają zostać przedszkola. I tym tematem zajmiemy się trochę bardziej szczegółowo. Budzi on bowiem najwięcej zastrzeżeń. Denerwują się nauczyciele. Dyrektorzy bezradnie rozkładają ręce. Samorządowe władze decydują o tym czy i jak uruchomić podległe im placówki.

Minister Edukacji apeluje do samorządów, by z placówek w pierwszej kolejności mogły skorzystać te dzieci, których rodzice nie mają możliwości pogodzenia pracy z opieką w domu. Wydaje się to rozsądnym posunięciem, ale czy ktoś zwrócił uwagę na to, w jaki sposób mają być prowadzone same zajęcia? Jak mają się dziećmi opiekować nauczyciele i w końcu czy w ogóle ktoś bierze pod uwagę, że ci nauczyciele również narażają zdrowie i życie swoje i swoich rodzin?

Patrząc na sprzeczny wydźwięk komunikatów rządowych odnosi się wrażenie, że zapanował chaos. Nikt dobrze niczego nie zaplanował, ale obiecał i wprowadza w życie. Z gospodarczego punktu widzenia otwarcie przedszkoli czy żłobków ma sens. Problem w tym, że tylko z tego powodu. Wciąż trwa epidemia, a to, że wskaźniki zachorowań wydają się spadać jest problematyczne, bo wydaje się, że tak miało być przed wciąż planowanymi wyborami prezydenckimi. Na tych wskaźnikach opiera się decyzje dotyczące pracy przedszkoli.

Zalecenia są takie, by pierwszeństwo uzyskały dzieci pracowników systemu ochrony zdrowia, służb mundurowych, pracowników handlu i przedsiębiorstw produkcyjnych, realizujący zadania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Sama decyzja rządu o otwarciu przedszkoli wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wielu rodziców, którzy chcieliby wrócić do pracy. Stopniowe uruchamianie pracy przedszkoli będzie przeprowadzone zgodnie z wytycznymi wydanymi przez Ministra Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego.

Ministerstwo informuje, że bezpieczeństwo dzieci i kadry sprawującej opiekę jest priorytetem.
- Kluczową kwestią jest zapewnienie dzieciom bezpiecznych warunków. Zalecamy, aby jedna grupa przedszkolna przebywała w wyznaczonych i stałych salach. W miarę możliwości w mniejszych grupach niż jest to uregulowane w rozporządzeniu MEN w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i przedszkoli (Dz.U. z 2019. Poz. 996, 1000, 1290, 1669 i 2045) – czytamy w oficjalnym komunikacie.

Nauczyciele zastanawiają się jednak, jak to ma wyglądać w praktyce?
- Łatwo jest komuś, kto pracuje w gabinecie, mówić o tych sprawach, bazując tylko na teorii. W naszym przedszkolu nic nie jest gotowe na pracę z dziećmi w tak szczególnych warunkach. Jak mamy pracować, kiedy przedszkole nie zapewni nam żadnych maseczek, przyłbic, fartuszków czy nawet płynów dezynfekujących na salach – mówi jedna z nauczycielek, która w obawie o pracę, nie pozwoliła na publikację imienia oraz miejsca pracy.

Opierając się na głosach nauczycieli i zapisach Głównego Inspektora Sanitarnego dochodzą do nas sprzeczne informacje. Władze na konferencji zapewniają, że pracodawca musi zapewnić bezpieczne warunki, zaopatrując personel w środki ochrony osobistej. Nauczyciele alarmują, że nic takiego nie będzie miało miejsca i do pracy mają wrócić w takich samych warunkach jak przed epidemią. Dyrektorzy wykonują polecenia władz samorządowych.

Prezydent Wałbrzycha po zapoznaniu się z wytycznymi rządowymi, zastanawia się czy otwarcie przedszkoli jest realnie możliwe.

Wytyczne Sanepiu mówią między innymi o: jeżeli to będzie konieczne (samo to stwierdzenie brzmi komicznie, a wielu pracowników oświaty tłumaczy to – rząd ma nas w d…) zaopatrz pracowników w środki ochrony osobistej, w tym rękawiczki, maseczki ochronne, ewentualnie przyłbice. Wygospodaruj miejsce do izolacji osób z podejrzeniem zakażenia. Nauczyciele będą mogli korzystać z placów zabaw, będących w obrębie placówki, o ile te będą każdorazowo dezynfekowane. Ciągi komunikacyjne w placówkach mają być wielokrotnie dezynfekowane. Z sal powinny zostać usunięte przedmioty i sprzęty, których nie można skutecznie dezynfekować, jak np. pluszowe zabawki.

Sanepid prosi też rodziców, by nie przyprowadzali dzieci z objawami chorobowymi. Nauczycielom sugeruje się zaś, że takiego dziecka nie można przyjąć. Kto w takim razie będzie o tym decydował? Realia rynku pracy jeszcze przed erą koronawirusa wykluczały taką możliwość, by nauczyciel mógł sprzeciwić się przyjęciu dziecka z przysłowiowym katarem. Sprzeczność goni sprzeczność, która dobrze wygląda jedynie na obrazku. W praktyce, nauczyciel przyjmując dziecko pod swoją opiekę, bierze za nie pełną odpowiedzialność i mówiąc kolokwialnie odpowiada za nie głową. W erze z COViD-19 w tle, znaczenie tych słów nabiera zupełnie innego, głębszego sensu. Jeszcze do temu wrócimy.

Twoja reakcja na artykuł?

3
20%
Cieszy
1
7%
Hahaha
2
13%
Nudzi
0
0%
Smuci
1
7%
Złości
8
53%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group