Dziś około godziny 13.00 zapalił się dach na budynku mieszkalnym przy ul. Starachowickiej 30 na wałbrzyskim Starym Zdroju. Trwała naprawa dachu i przy zgrzewaniu papy doszło do wybuchu ognia.
- Ulicą szłam, wracałam do domu i poczułam dym. Patrzę, dom się pali – mówi zdenerwowana jedna z lokatorek. - Dach się zapalił, bo robili remont – powtarzają sąsiedzi poszkodowanych. - Trzeba będzie zamówić firmę i zrobić dach od nowa. Dużo to będzie kosztowało! – przeliczali straty mężczyźni z tego domu obserwując akcję gaszenia dachu. - Wprawdzie dom jest ubezpieczony, ale czy ubezpieczenie pokryje koszty remontu po pożarze? – zastanawiał się jeden z lokatorów. Budynek jest w całości wykupiony przez mieszkańców. Stanowi własność wspólnoty mieszkaniowej.
Przybyli na miejsce pożaru strażacy poleciły ludziom opuścić budynek. Mieszkańcy zabrali zwierzęta domowe i wszyscy na zewnątrz obserwowali akcję gaszenia. Na około dwie godziny odłączony został prąd w tym i w sąsiednich budynkach. Na miejsce przybyła straż miejska i policja.
- Zapaliło się pokrycie dachowe przy pracach remontowych. Zajęła się nowa powierzchnia z papy. Wysłane zostały trzy zastępy straży pożarnej – informuje dyżurny operacyjny powiatu, ogniomistrz Krzysztof Prokop.
Kiedy pytam o zagrożenie, oficer mówi, że każdy pożar jest groźny, jeśli się rozprzestrzeni. Zwłaszcza taki, który powstaje w budynkach, gdzie mieszkają ludzie. – Tu w porę ogień został złapany. Na szczęście straty są nieduże, spaliło się około 4 m kw. dachu. Trochę wody przelało się przez strych do mieszkań. Ludzie będą mieli sprzątnie. Strażacy starli się, żeby jak najmniej narobić szkód wodą – mówi Krzysztof Prokop.
Z pierwszych ustaleń ratowników wynika, że sąsiedzi zdecydowali się na remont dachu we własnym zakresie. Okoliczności zdarzenia bada policja.