Nadanie takiego tytułu wpisałoby się niewątpliwie w XXX rocznicę powstania związku. Jednym z argumentów były zasługi „Solidarności” przy tworzeniu w Wałbrzychu strefy ekonomicznej. Przeciwko temu zaprotestowali radni lewicy. Danuta Marosz domagała się dokumentów potwierdzających pozytywną rolę Związku w tej sprawie. Poproszony o wypowiedź przewodniczący wałbrzyskiej „Solidarności” Radosław Mechliński odesłał zainteresowanych do książki pt. ”Wałbrzyska Solidarność”. Sprawdziliśmy. We wskazanej publikacji nie ma takich dokumentów. Owszem, są relacje z różnych rozmów i spotkań dotyczących restrukturyzacji przemysłu w Wałbrzychu. Ale to jeszcze nie są dokumenty.
Cała sytuacja wywołała wymianę zdań i opinii, tym mniej wartościowych, że nie popartych żadnymi merytorycznymi argumentami. Można było usłyszeć, że wiele osób ze Związku przyczyniło się do likwidacji kopalń i trwałego pogorszenia warunków życia tysięcy osób. Padły także słowa o tym, że sukces ma wielu ojców i o wypinaniu piersi do orderów przez ludzi, którym się one nie należą. Rozpatrzenie wniosku przesunięto na inny termin.
Pozostał niesmak. A wydawać by się mogło, że uszanowanie ludzi, którzy tworzyli wielki i autentyczny ruch społeczny, jakim była tzw. „pierwsza” „Solidarność” nie podlega dyskusji. Dodajmy do tego obcięcie funduszy przeznaczonych na obchody XXX – lecia powstania „Solidarności” przez, podobno, merytoryczną koalicję PO z opozycyjnym SLD przeciwko współrządzącemu PiS – owi.
Kontekst nadchodzących wyborów samorządowych rysuje się bardzo wyraźnie.