- Epidemia trochę pokrzyżowała plany dotyczące bicia kolejnych rekordów. Dopiero teraz mogłem zmierzyć się z tym pierwszym – mówił po udanej próbie szczęśliwy zawodnik.
Dobrosław Kowalski jest na co dzień przede wszystkim prawnikiem. Freestyle, żonglerka, to jego sposób na zabijanie wolnego czasu. Pasja przerodziła się jednak w coś więcej i tak po pobiciu w zeszłym roku dwóch Rekordów Guinessa, zdecydował, że spróbuje pobić kolejny. W drodze do niego został pobity rekord Polski.
Przygotowania do samej próby nie były jednak łatwe. Okazuje się, że technika i powtarzalność to nie wszystko.
- Do tej próby przygotowywałem się sześć tygodni. Intensywna praca, bo samą techniką piłę można podbić około 200 razy. Później przychodzi zmęczenie mięśni, monotonia i trzeba się z tym zmierzyć – dodaje Dobrosław.
Bicie rekordu zajęło popularnemu w regionie „Sławkowi” 11 minut. W tym czasie udało mu się podbić piłkę ponad 1200 razy. Ile zajęłaby próba bicia rekordu Guinessa?
- Trzeba piłkę podbić blisko 6 tysięcy razy, więc gdzieś około godziny – tłumaczy Dobrosław.
Wydaje się, że będzie to niesamowicie trudne wyzwanie. Nie tylko, dlatego, że do pobicia jest duża liczba, ale też, dlatego, że zajmie to tak dużo czasu. Ciekawi jesteśmy czy i kiedy „Sławek” swoją próbę podejmie.