- Ta pikieta pokazuje, że nie ma zgody na wygrywanie wyborów w wyniku zorganizowanej działalności przestępczej. Ten proceder narastał w Wałbrzychu od lat, a jego kulminacja nastąpiła w dwudziestą rocznicę odrodzenia samorządności w Polsce. Jeżeli ten proceder okaże się skuteczny, a winni nie zostaną ukarani, do tej pory tak właśnie jest, to może się to rozlać na cały kraj. Nie zgadzamy się na fasadową demokrację – wyjaśniał powód zorganizowania pikiety Patryk Wild.
- Utożsamiam się z ideą dzisiejszej pikiety i dlatego tu jestem, mimo że zorganizował ją Patryk Wild – mówił Mirosław Lubiński. - Uważam, że demokracja została w Wałbrzychu zdeptana. Popełnione zostały przestępstwa polegające na kupowaniu głosów. Istnieje także podejrzenie manipulacji kartami do głosowania w drugiej turze wyborów. Dla dobra naszego miasta wybory powinny zostać powtórzone. To właśnie chcemy udowodnić przed sądem – zakończył szef WWS.
- Jesteśmy tu po to, żeby wezwać gospodarza Wałbrzycha, prezydenta Kruczkowskiego, do złożenia mandatu. Jeżeli chce powtórzenia wyborów, może do tego doprowadzić w piętnaście sekund. Wystarczy, że złoży mandat i wybory zostaną powtórzone – przekonywała poseł Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska.
Zebrani chcieli spotkać się z prezydentem. Był jednak nieosiągalny. Z pikietującymi spotkał się wiceprezydent Zygmunt Nowaczyk, ale nie wiedział, gdzie jest Piotr Kruczkowski.
Na koniec została jeszcze przeprowadzona relacja „na żywo” przez Telewizję Publiczną, zawierająca wypowiedzi Anny Zalewskiej, Mirosława Lubińskiego i Patryka Wilda.
Nad porządkiem i bezpieczeństwem zgromadzonych czuwali policjanci i strażnicy miejscy. Nie było żadnych ekscesów ani agresji.
Gdy już wszystko ucichło, prezydent Piotr Kruczkowski wydał oświadczenie, które opublikowaliśmy.