Na miejscu okazało się, że chodzi o 12-letniego owczarka kaukaskiego, który leżał na terenie prywatnej posesji. Wezwano patrol policji. Do pomocy przyjechał również pracownik wałbrzyskiego schroniska dla zwierząt.
Pracownicy Fundacji, w asyście policji, rozpoczęli interwencję. Ich oczom ukazał się widok, który trudno opisać. Pies leżał pod płotem. Nie miał siły się ruszyć. Wył i jęczał z bólu. Jego ciało pokrywała brudna, skołtuniała sierść i co gorsza masa białych robaków, które zjadały swoją ofiarę jeszcze za życia.
Agonalny stan psa nie poruszył właścicieli. Nie przeszkadzało im to, że tak bardzo cierpi. Nie widzieli nic dziwnego w tym, że jęczał, prosząc w ten sposób o pomoc. Nie potrafili także podać nazwiska weterynarza, który opiekował się psem. Nie mieli lub nie chcieli pokazać psiej książeczki zdrowia.
Biorąc pod uwagę ich zachowanie oraz tłumaczenia, trudno zrozumieć dlaczego ich pies był nie tylko zaniedbany, ale też pozostawiony samemu sobie wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebował. Ich pupil leżał samotnie i umierał w męczarniach. Ulżyli mu obcy ludzie. Wezwany na miejsce lekarz weterynarii, zadecydował, że psu może pomóc już tylko skrócenie jego męki. Owczarek został uśpiony.
W myśl obowiązujących przepisów, za takie traktowanie zwierzęcia, przeciwko właścicielom zostało wszczęte postępowanie z urzędu. Sama Fundacja zamierza również złożyć do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Stan Owczarka był wyjątkowo trudny. Zrobione na miejscu zdjęcia są bardzo drastyczne. Z tego powodu do artykułu użyto zdjęcia ilustracyjnego.