Jak wynika z danych statystycznych, w Polsce obecnie brakuje co najmniej 8 tysięcy lekarzy. W niektórych miastach sytuacja wygląda na tyle źle, że dyrektorzy placówek medycznych są zmuszeni do likwidowania oddziałów lub łączenie dwóch oddziałów w jeden. Taką sytuację wymuszają na nich braki kadrowe. Podobnie ma się rzecz z wałbrzyskimi szpitalami.
- Prowadzimy rozmowy z NFZ-em, jak ten problem rozwiązać, ale tu nie ma łatwych środków. To wieloletni proces - mówi prezydent Szełemej. - Ogromne niedobory kadrowe mają prawie wszystkie placówki medyczne. Brakuje zarówno lekarzy jak i pielęgniarek.
Prezydent dla przykładu podał nasze miasto. Obecnie na drugim roku studiów w PWSZ w Wałbrzychu, na kierunku pielęgniarstwa, studiuje około 35 osób. Tymczasem w mieście od zaraz pracę znalazłoby około 100 wykwalifikowanych pielęgniarek.
- Pod koniec ubiegłego roku udało nam się namówić do pracy w wałbrzyskim szpitalu 3 rezydentów. Zaproponowaliśmy im m.in. mieszkania komunalne i to w jakimś pewnie stopniu pomogło ich przekonać do pozostania w Wałbrzychu - mówi prezydent. - Musimy stwarzać lekarzom, ale i pielęgniarkom, optymalne warunki, żebyśmy mieli odpowiednią liczbę fachowców w naszych placówkach medycznych.
W Polsce średnio na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 2 lekarzy. Dla przykładu w Niemczech na tysiąc osób przypada 4 lekarzy.
- Szukamy rozwiązań. Jakimś rozwiązaniem jest łączenie oddziałów. Szpitale wyrywają sobie wręcz tych lekarzy, bo zapotrzebowanie jest duże - podsumowuje Roman Szełemej.