Baza dla ratowników jest budowana od wielu lat, a końca nie widać. Ale Grzegorz Kułak jest optymistą. - Mam taką nadzieję, że najpóźniej w listopadzie przyszłego roku będziemy mogli zainstalować się w nowym miejscu – mówi. Wtedy przy ul. Przemysłowej pozostałaby tylko jednostka gaśnicza nr 1, a pozostałe obiekty zostałyby sprzedane. - Taki rozkład naszych sił – jednostki gaśnicze w centrum miasta i na ul. Piasta oraz centrala na Ogrodowej – powinien być zastosowany już dawno. Niestety stale brakowało funduszy na inwestycje. W rejonie Ogrodowej jak najszybciej musi się znaleźć nasza baza – to ważne dla bezpieczeństwa Podzamcza, Piaskowej Góry i Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Dla mnie jest to w tej chwili priorytet – podkreśla Grzegorz Kułak.
Obsada osobowa wałbrzyskiej jednostki jest w tej chwili nie najgorsza. - Ale też nie najlepsza – dodaje komendant. Co prawda nieobsadzonych pozostaje zaledwie kilka etatów, ale połowa strażaków to ratownicy ze stażem krótszym niż 5 lat. Z ostatniego naboru około 30 osób wysłano już na badania lekarskie. - Z tego może 10 osób spełni wszystkie warunki i będzie można wysłać je na szkolenia, co nie jest łatwe, bo miejsc na kursach mało – mówi komendant.
Grzegorz Kułak ma 43 lata, jest absolwentem Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Początkowe 5 lat służby spędził w Świdnicy, od 1994 r. pracuje w Wałbrzychu. Był szefem jednostki ratowniczo gaśniczej nr 2 (Biały Kamień), potem został naczelnikiem wydziału kontrolno-rozpoznawczego. Od 2002 r. pełnił funkcję zastępcy komendanta, do czasu, gdy szefem został Marian Kamiński.
Jako jedna z trzech osób na terenie dawnego województwa wałbrzyskiego posiada uprawnienia rzeczoznawcy do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych. Kiedy załatwi najważniejsze sprawy, pomyśli o wydaniu monografii Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.