- Rozmawiamy w ratuszu, w przerwie konferencji pod nazwą „Wsparcie Europejskiego Funduszu Społecznego na rzecz osób niepełnosprawnych oraz 50+ w kontekście szans rozwojowych subregionu wałbrzyskiego i przybliżenia osiągnięcia celów określonych w strategii Europa 2020”. Czy takie konferencje mają istotny wpływ na poprawę sytuacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy?
Zbigniew Michurski: Tego typu konferencje obnażają jedynie słabość Urzędu Miasta i pokazują hipokryzję władzy przekazującej taką informację: „organizujemy konferencje, więc troszczymy się o was, ale z drugiej strony wcale nas wasz los nie obchodzi, nie zatrudniamy was, bo nie musimy, wolimy płacić kary”. Miasto, według obowiązującego prawa, może dać pracę osobom niepełnosprawnym do wskaźnika 6 % ogółu zatrudnionych, jednak nie realizuje tego przepisu, woli płacić kary.
- Jak duże są to kary?
Zbigniew Michurski: Za każdą osobę niepełnosprawną, której magistrat nie zatrudnia, oczywiście do wysokości tych 6 %, płaci co miesiąc 1400 złotych kary. Między innymi dlatego bezrobocie wśród niepełnosprawnych dochodzi do 90 %. Oczywiście Urząd Miasta płaci kary z pieniędzy publicznych. Gdyby pochodziły z prywatnej kieszeni prezydenta, to jego stosunek do zatrudniania niepełnosprawnych na pewno byłby inny. Praktycznie w każdej spółce miejskiej czy zakładzie budżetowym brakuje po kilku niepełnosprawnych. Właściwie tylko MOPS realizuje zapis ustawy.
- Co na to pełnomocnik do spraw osób niepełnosprawnych przy prezydencie?
Zbigniew Michurski: Nie ma takiego pełnomocnika. To jest kolejny mit, który krąży w świadomości wałbrzyszan. Pół roku temu na konferencji poświęconej osobom niepełnosprawnych, która odbyła się w Książu, apelowaliśmy do prezydenta o powołanie pełnomocnika. Dzisiaj osoba, która rzekomo zajmuje się tymi problemami, to jest konsultant w randze referenta, więc tak naprawdę ta osoba nie może nic zrobić. Pełnomocnik, jak sama nazwa wskazuje, to osoba niejako „namaszczona” przez prezydenta, działająca w jego imieniu. Taka osoba miałaby możliwość kreowania polityki dotyczącej osób niepełnosprawnych, mogłaby walczyć z postawami niechęci do zatrudniania niepełnosprawnych. Prezydent pełnomocnika nie powołał, problem nadal jest nierozwiązywalny. I możemy organizować jedną po drugiej takie konferencje i niczego to nie zmieni.
- Czy sugeruje pan, że takie konferencje to są pieniądze wyrzucane w błoto?
Zbigniew Michurski: Takie jest odczucie większości osób niepełnosprawnych. Podobnie jest także z różnymi programami skierowanymi rzekomo do osób niepełnosprawnych. Tak naprawdę nie oni są tam beneficjentami, a można wręcz powiedzieć, że przeszkadzają realizatorom projektu. Określa się naszą grupę jako roszczeniową, ale cóż to za roszczenia, jeśli 90 % z nas nie ma pracy. Gdyby 90 % wałbrzyszan straciłoby pracę, to byłaby rewolucja, ale wielu z nas jest bezsilnych i to powoduje, że władze spychają nas na margines.
- Gdzie pańskim zdaniem Urząd Miasta mógłby zatrudnić osoby niepełnosprawne?
Zbigniew Michurski: Jednym z takich miejsc jest miejski monitoring. Uważam, że śledzenie na monitorach tego, co dzieje się na ulicach, mogliby z powodzeniem wykonywać niepełnosprawni, nawet zdalnie, za pomocą internetu. W wielu firmach z powodzeniem tak się robi. Tymczasem przed monitorami w Wałbrzychu zasiadają młodzi, sprawni i zdrowi ludzie, którzy w tym czasie mogliby patrolować ulice.
- A jak pan sobie radzi?
Zbigniew Michurski: Jestem niepełnosprawnym z I grupą inwalidzką. Mam rentę, a moja żona pracuje, więc radzimy sobie. Jestem aktywny, staram się funkcjonować w środowisku, ale także poza nim i pomagać w rozwiązywaniu codziennych problemów. Nie interesują mnie fajerwerki w postaci imprez, które są potem pokazywane w telewizji. Oczywiście i taka działalność ma rację bytu, ale nie może być tak, że swoim medialnym wymiarem będzie przysłaniać prawdziwą sytuację niepełnosprawnych.
- Dziękuję za rozmowę.
Z danych, które zebrał Zbigniew Michurski wynika, że gmina i różne jej spółki powinny zatrudniać jeszcze ponad 20 osób niepełnosprawnych. Przyjmując tylko liczbę 20, z tytułu kar budżet miasta zostanie uszczuplony o 336 tysięcy złotych rocznie.