Oliwy do ognia dolał fakt, że za sporządzenie wniosków starostwo zapłaciło 150 tys. zł. Zdaniem radnych Longina Rosiaka i Roberta Ławskiego, lista zarzutów jest o wiele dłuższa.
- Pan starosta publicznie stwierdził w lokalnej telewizji, że nie spodziewał się zakwalifikowania wniosków do realizacji. Tworzyła je nieznana bliżej firma z Tarnowa, która nie mogła się pochwalić żadnym znaczącym osiągnięciem w tej dziedzinie. Drogi, które miały być remontowane za unijne dotacje, nie są własnością powiatu, nie mają założonych ksiąg wieczystych, a członek zarządu powiatu, odpowiedzialny za tę sferę działalności starostwa, nie ma odpowiednich kwalifikacji. 150 tys. zostało wyrzucone w błoto – wylicza opozycja.
Lewicowi radni mają nadzieję, że nawet koalicja dostrzeże błędy w kierowaniu urzędem i poprze wniosek o odwołanie starosty. - Wystarczy 16 głosów, czyli bezwzględna większość – mówi Longin Rosiak. Wniosek został złożony do biura rady, opozycja przypuszcza, że w ciągu miesiąca zostanie zwołana sesja nadzwyczajna w tej sprawie. Starosta Augustyn Skrętkowicz przez swojego rzecznika poinformowała, że zarzuty opozycja skomentuje na specjalnej konferencji prasowej w przyszłym tygodniu.