Prawie dokładnie w dwanaście miesięcy od nagrania przez Longina Rosiaka rozmowy z Romanem Ludwiczukiem sprawa została umorzona. Postępowanie dotyczyło dwóch rozmów pomiędzy rzeczonymi panami: z 27 i 30 listopada. Ta druga rozmowa została zarejestrowana przez Longina Rosiaka na dyktafonie. Co do pierwszej rozmowy, prokurator umorzył postępowanie z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Krótko mówiąc nie ma możliwości ustalenia faktycznego przebiegu rozmowy, ponieważ mamy do czynienia tylko z zeznaniami obydwu rozmówców. Przy czym Rosiak twierdzi, że propozycja korupcyjna była, a Ludwiczuk temu zaprzecza. Nie ma możliwości weryfikacji wersji któregokolwiek z nich.
W przypadku drugiej rozmowy prokurator stwierdził brak znamion czynu zabronionego. Prokurator stwierdził, że sposób prowadzenia rozmowy uniemożliwia jednoznaczną interpretację zamiarów i intencji rozmówców.
– Padają tam sformułowania niejasne i nieostre. Rozmowa ma nieczytelny charakter, a momentami są takie urywane fragmenty. Owszem, jest tam mowa o wicestarostowie, o jakiejś funkcji w spółce miejskiej, jest mowa o zrobieniu jakiegoś projektu czy „dilu”, ale nie wiadomo o jaki rodzaj projektu chodzi. Nie są to sformułowania pozwalające na jednoznaczne stwierdzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa z artykułu 230, mówiącego o płatnej protekcji – wyjaśniała nam Małgorzata Wojciechowicz.
Niczego do sprawy nie wniosły przesłuchania świadków, natomiast nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości próby podważenia autentyczności nagrań.
- Co do tego, że nagranie jest autentyczne nie ma żadnych wątpliwości. W trakcie postępowania mieliśmy dyktafon, na którym rozmowa została nagrana. Zapis został poddany badaniom przez biegłych. Ich opinia jest jednoznaczna. Dyktafon był sprawny, a nagrania dokonano właśnie na nim. Nie ma też zadniej ingerencji w treść tego nagrania. Oznacza to, że odzwierciedla ono przebieg rozmowy, która odbyła się 30 listopada 2010 roku pomiędzy Romanem Ludwiczukiem i Longinem Rosiakiem – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, Małgorzata Wojciechowicz.
Prokurator stwierdził jednak, że sformułowania, które tam padają nie mogą być jednoznacznie zakwalifikowane jako propozycje o charakterze korupcyjnym.