Inicjatorem zorganizowania spotkania był Jarosław Buzarewicz, radny powiatu wałbrzyskiego.
- Zaprosiłem na spotkanie przedstawicieli władz gminy i przedstawicieli Kopalni Melafiru, a także mieszkańców, żebyśmy wspólnie rozwiązali problem związany z olbrzymim zapylaniem powietrza w naszej miejscowości - mów Buzarewicz.
Spór na linii mieszkańcy-kopalnia wraca co jakiś czas. Jeszcze kilka lat temu największym utrapieniem dla mieszkańców Czarnego Boru był transport samochodów ciężarowych odbywający się ulicą Główną. Wybudowanie obwodnicy w dużej części odciążyło centrum wsi od tegoż transportu i zapewne satysfakcjonuje osoby tu mieszkające. Od pewnego czasu ludzie jednak skarżą się na olbrzymie zapylenie, co powoduje sporo niedogodności.
- Mieszkam w sąsiedztwie kopalni i widzę co się dzieje. Myślę, że kopalnia nie reaguje na nasze sygnały i to zapylenie jest duże i odbija się na naszym zdrowiu - mówi Henryk Łyzuń z Grząd.
Jarosław Buzarewicz wspomniał na spotkaniu, w którym uczestniczyło około 40 osób, o badaniach, jakie zostały przeprowadzone w Czarnym Borze przez WIOŚ, a także przedstawicieli Uniwersytetu Ślaskiego, którzy wskazali, że zapewne działalność kopalni ma bezpośredni wpływ na jakość powietrza w Czarnym Borze i Grzędach. Reprezentujący radę gminy, przewodniczący komisji spraw społecznych i ochrony środowiska, radny Tomasz Kosek uważa, że należy szukać kompromisu.
- Udało się zrobić obwodnicę, o którą mieszkańcy zabiegali od lat - mówi Kosek. - Rozmawiamy z przedstawicielami Melafiru, zgłaszamy uwagi mieszkańców, by te uciążliwości były jak najmniejsze. Moim zdaniem trzeba szukać kompromisu i wyjścia z tej sytuacji, bo w kopalni przecież pracują mieszkańcy naszej gminy i o tym też nie możemy zapomnieć.
Z relacji Daniela Wyrwała, kierownika kopalni, wynika, że firma robi wiele, by uciążliwości były jak najmniejsze. W tym celu zamontowane zostaną na stałe czujki, które będą monitorować na bieżąco sytuację dotyczącą zapylenia.
- Wysłuchujemy tych zarzutów i przekazujemy je zarządowi kopalni - mówi Wyrwał. - Na wyrobisku są zraszacze, które działają, dokonaliśmy nasadzeń, ale nie jesteśmy w stanie usunąć wszystkich uciążliwości.
Mieszkańcy tymczasem piszą kolejne wnioski, skargi na działalność Melafiru, domagają się faktycznego zraszania, uważają, że samochody jeżdżą nieoplandekowane, a nasadzenia nie spełniają swojej roli.
- Mydlicie ludziom oczy - mówi Jarosław Buzarewicz. - Moim zdaniem sytuacja nie ulega poprawie i jedynym wyjściem jest wejście w spór zbiorowy, ale o tym powinni zadecydowć mieszkańcy i zapewne za parę tygodni podejmiemy decyzję.
Z tymi zarzutami nie zgadza się Daniel Wyrwał.
- Kopalnia nie jest obojętna na te skargi i nadal będziemy podejmować działania, które zadowolą mieszkańców - mówi Wyrwał.