O takim scenariuszu mówiono od dawna. Podejmowano kolejne kroki, które miały doprowadzić do likwidacji PSP nr 31. Teraz likwidacja tej placówki oświatowej stała się faktem.
- Główną przyczyną takiej decyzji jest niewielka liczba uczniów w tej szkole – mówi Joanna Dobrowolska-Bielecka z UM w Wałbrzychu. – Liczebność klas waha się od 4 do 14 uczniów. Ta sytuacja wymagała podjęcia jak najszybszych kroków.
Szkoła w obecnym kształcie będzie funkcjonować do końca sierpnia. Warto w tym miejscu powiedzieć, że bieżące utrzymanie szkoły kosztuje 68 tysięcy złotych miesięcznie, ale tylko 38 procent pokrywa subwencja oświatowa. Roczne utrzymanie szkoły to 815 tysięcy złotych, z czego subwencja wynosi zaledwie 313 tysięcy złotych. Gmina dopłaca do utrzymania szkoły 500 tysięcy złotych.
Zdaniem radnej Alicji Rosiak, takie działania prezydenta Romana Szełemeja i koalicyjnych radnych powodują, że duża suma pieniędzy jest wyrzucana w błoto.
- W tym roku Gmina dołoży 500 tysięcy złotych do funkcjonowania tej szkoły. Dlatego po raz kolejny twierdzę, że nie miało sensu przenoszenie szkoły do budynku przy ulicy 11 Listopada. To była zła decyzja prezydenta i radnych – mówi Alicja Rosiak. – Przeniesienie tej szkoły odbyło się w sposób chaotyczny.
Wiadomo tez, że nie wszyscy nauczyciele, którzy są obecnie zatrudnieni w PSP nr 31, znajdą pracę po likwidacji tej szkoły. Obecnie zatrudnionych jest tam 14 nauczycieli. Zdaniem opozycyjnych radnych, co najmniej kilku będzie miało poważne problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Radny Artur Torbus uważa jednak, że po części za zaistniała sytuację odpowiada także radna Alicja Rosiak.
- Gdyby ta szkoła została zlikwidowana tak jak pierwotnie zakładano, teraz Gmina nie musiałaby dokładać 500 tysięcy złotych do utrzymania placówki – mówi Torbus. – Wyniki referendum w sprawie odwołania prezydenta i rady miasta udowodniły, że działania radnej Rosiak nie miały poparcia społecznego. Decyzje podjęte przez radnych w sprawie likwidacji części szkół były słuszne. Tak uznało społeczeństwo Wałbrzycha.
