- Pomysł wyszedł z Wałbrzycha, koledzy mieli konkretne argumenty. Kolega Lenda długo się namyślał, ale podjął decyzję. Uważam, że to dobra kandydatura. Jest radnym, a to oznacza społeczne poparcie. Dowiedziałem się też – nie od niego, bynajmniej – że dużo pracuje społecznie, bezinteresownie pomaga ludziom. Nie mogłem odrzucić takiego kandydata – podkreśla Grzegorz Napieralski.
Dariusz Lenda cieszy się uznaniem kolegów z lewicy, działających na różnych niwach. Zaufanie okazał mu poseł Henryk Gołębiewski, szef dolnośląskiej lewicy, Janusz Krasoń, a także radni miejscy i powiatowi. Przewodniczący rady powiatowej SLD Robert Ławski podkreśla długi staż pracy Dariusza Lendy w samorządzie. - Od 8 lat jest szefem opozycji w Radzie Miejskiej, kieruje miejskimi strukturami partii, pomaga ludziom udzielając bezpłatnych porad prawnych. To dobry kandydat, zamierzamy zrobić wszystko, aby osiągnął jak najlepszy wynik – podkreśla Ławski.
Sam kandydat zapewnia, że chce się dobrze przygotować do czekających go zadań.
- Podjąłem decyzję odważną, ale nie zuchwałą – twierdzi. Zdaniem Dariusza Lendy bardzo niekorzystnym zjawiskiem jest opuszczanie Wałbrzycha przez młodych ludzi. - To mnie boli. Sam studiowałem w Poznaniu, ale wróciłem i mieszkam tutaj, moje dzieci tu chodzą do przedszkola i do szkoły. Chciałbym sprawić, aby to miasto było dla nich w przyszłości bardziej przyjazne – mówi. Dariusz Lenda uważa, że Wałbrzych był eksploatowany przez dziesięciolecia, a teraz państwo o nim zapomniało. - Pytam, gdzie jest obwodnica. Przecież to nie prezydent buduje obwodnice, tylko Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych. To się musi zmienić – podkreśla Lenda.
Już wkrótce przedstawi mieszkańcom swój program, ale chciałby też, aby i oni powiedzieli czego oczekują. - To będzie program w połowie napisany przez wałbrzyszan – mówi kandydat na prezydenta.