Wiele osób narzeka, że w naszym mieście nic się nie dzieje, że jest organizowanych za mało imprez i funkcjonuje tylko jedna dyskoteka. Młodzi ludzie narzekają, że ogólnie nie ma gdzie wyjść. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie – wyjść jest gdzie, tylko chęci brak.
Zabawa w Klubie Muzycznym "Kontrabanda", która miała odbyć się dzisiaj, została ostatecznie odwołana – informuje Kamil Łohunko, zastępcza przewodniczącej PWSZ.
Kicz Party, bo o tej imprezie mowa, reklamowany był już od dłuższego czasu. Wisiały plakaty, a wstęp miał kosztować tylko 5 zł. To kolejna z serii imprez organizowanych w tym roku przez samorząd. Jednak za każdym razem frekwencja i zainteresowanie uczestnictwem w zabawach zmniejszało się. Tym razem po wejściówki zgłosiły się tylko 4 osoby, co spowodowało odwołanie całego przedsięwzięcia.
- To chyba nawet nie chodzi o to, jakie te imprezy były, bo i muzyka i pomysły były całkiem niezłe – opowiada Ola, jedna ze studentek. – Problem jest raczej w ludziach. Każdy potrafi tylko narzekać, a takich co wstaną i coś zrobią jest naprawdę niewielu.
Tezę tę zdaje się potwierdzać słabnąca frekwencja na innych studenckich wydarzeniach, na które ostatnio przychodzą już tylko ci, którzy z takich czy innych powodów, są do tego zobligowani. Juwenalia (współorganizowane z Politechniką i na jej terenie), inauguracja czy zakończenie roku akademickiego, różne obchody, wykłady lub akcje przeprowadzane na terenie uczelni, z roku na rok interesują coraz mniejszą liczbę żaków. Koła naukowe, media czy zespół też boryka się z problemami rekrutacyjnymi.
- Bardzo ciężko zachęcić ludzi do wzięcia udziału w czymkolwiek – mówi student działający w organizacjach studenckich. - Większość przychodzi tylko na zajęcia i zaraz ucieka do domu. Jak Wałbrzych ma być miastem akademickim, skoro samym studentom nie chce się prowadzić tzw. „studenckiego życia”? - pyta.