Około godziny 9.00 o mały włos nie doszło do tragedii, gdy po ulicy i okolicznych polach przyległych do Palmiarni galopowały konie, które uciekły ze Stadniny w Książu. Sytuacja wyglądała poważnie, gdyż konie przeszły przez zakorkowaną o tej porze drogę i zanim znalazły się na polu Palmiarni, przez kilka minut budziły ogromne zdziwienie i zaniepokojenie u kierowców.
Jeden z kierowców, który tuż przed swoim samochodem zobaczył spłoszone konie, powiedział nam, że dosłownie w ostatnim momencie zdążył wyhamować.
- Całe szczęście, że drogowcy zaczęli w okolicy łatać dziury i samochody wjeżdżające do miasta stoją w korku. Zazwyczaj o tej porze wszyscy tutaj jadą szybciej, a wtedy mogłoby dojść do wypadku - mówi pan Robert.
Kierowca osobówki dodaje na koniec, że w tym miejscu często w okolicach drogi można zobaczyć dziki i sarny, ale konie widział na tej drodze pierwszy raz.
W tym przypadku do nieszczęścia nie doszło. Kierowcy wykazali się wyjątkową ostrożnością i rozwagą. Należy podkreślić szybką interwencję pracowników Stada Książ, którzy natychmiast po zgłoszeniu, przybyli na miejsce zdarzenia i zabrali konie. Cała sytuacja trwała dosłownie kilka minut i zakończyła się szczęśliwie. Konie bezpiecznie zaprowadzono z powrotem do stajni. Żadne zwierzę nie ucierpiało. Jak nas poinformowano w Stadzie Książ, do sytuacji doszło na skutek ucieczki koni z pastwiska. Najpierw uciekł jeden koń, a za nim podążyły następne.