Legenda o zaginionym złotym pociągu i planie nazistów, którzy chcieli ukryć kosztowności przed Sowietami, pozostaje żywa – i co jakiś czas inspiruje twórców. Wałbrzyska opowieść raz jeszcze ożyła. Islandzkie śniegi, tajny pakt z Hitlerem i legenda o „złotym pociągu”. Skład wypełniony złotem i dziełami sztuki zrabowanymi w Polsce, który w chwili zbliżania się Armii Czerwonej do Dolnego Śląska ruszył z Wrocławia, miał zniknąć gdzieś w okolicach Wałbrzycha.
„Operację Napoleon” oparto na książce Arnaldura Indriðasona, najpopularniejszego obecnie islandzkiego pisarza, którego powieści – zwłaszcza obszerny cykl o Erlendurze Sveinssonie – podbiły serca i polskich czytelników. Na islandzkim lodowcu grupa turystów natyka się na wrak nazistowskiego samolotu z II wojny światowej. W samolocie znajdują oni mapy i wskazówki ukrycia „złotego pociągu”, którym Niemcy chcieli wywieźć zrabowane w okupowanej Polsce złoto. Znalazcy nie wiedzą, że ich śladem podąża bezwzględny i niecofający się przed niczym dyrektor CIA (w tej roli Iain Glen, szerokiej publiczności znany z „Gry o tron”). Ten jest zaś synem amerykańskiego generała, który zawarł tajny pakt z Hitlerem.
„Operacja Napoleon” już w polskich kinach. A twórcy zapowiedzieli już powstanie drugiej części widowiska. Ta miałaby rozgrywać się w Polsce i przenosić widza bezpośrednio na Dolny Śląsk.