Victoria przystąpiła do meczu bez awizowanego wcześniej Kubańczyka Dangera.
W każdym secie nasza drużyna walczyła z Czarnymi Rząśnia jak równy z równym, ale w końcówkach więcej zimnej krwi za każdym razem zachowywali przyjezdni.
Pierwszy set był wyrównany do stanu po 5. Później nastąpił lepszy moment gry Victorii i wałbrzyszanom udało się odskoczyć od rywala na kilka punktów. Nasi prowadzili 16-14 i wtedy zaczęli popełniać dość proste błędy, co bardzo szybko wykorzystali Czarni doprowadzając do remisu po 20. Końcówka tej partii była bardzo emocjonująca. Victoria miała cztery setbole, ale nie potrafiła ich wykorzystać i to zemściło się, bowiem Czarni wygrali seta do 28.
Początek drugiego seta należał do podopiecznych Janusza Ignaczaka. Nasi chcieli udowodnić, że w tym meczu należy się im zwycięstwo i prowadzili 6-4, a później trwała wyrównana walka punkt za punkt (13-13). Środkowa część seta to prowadzenie zmieniające się niemal co chwilę. Żadna z drużyn nie potrafiła jednak odskoczyć na bezpieczną odległość. Przy wyniku 24-23 nasi mieli setbola, ale tradycyjnie go nie wykorzystali i znów końcówka seta należała do Czarnych. Goście wygrali do 26. Można mówić o olbrzymim pechu wałbrzyszan lub po prostu o braku zimnej krwi w decydujących momentach.
Początek kolejnego seta, tradycyjnie, wyrównany. Czarni wyszli na prowadzenie 7-5, ale szybko Victoria odrobiła tę stratę i wyszła na kilka punktów przewagi (10-8). Do stanu 21-19 dla gospodarzy wydawało się, że to nasi rozdają w tym secie karty. Nic bardziej mylnego. Znów końcówka seta zaważyła. Przy remisie po 24, dwie ostatnie piłki skończyli goście i wygrali seta do 24 i cały mecz 3-0.
Victoria PWSZ Wałbrzych - Czarni Rząśnia 0-3 (28-30, 26-28, 24-26)
