Szczegółowe przepisy określają zarówno minimalną, jak i maksymalną wysokość umieszczenia znaków drogowych. Minimalną określono na 120 cm nad jezdnią. Wszystko w trosce o kierowcę, by znaków nie musiał szukać, np. właśnie w trawie. Chodzi o bezpieczeństwo, by ostrzec go o czekających niebezpieczeństwach. Niestety to tylko teoria, której dość często nie przestrzegają drogowcy wykonujący remonty nawierzchni. W tym konkretnie opisywanym przypadku część znaków jest po prostu niewidoczna z miejsca kierowcy. Zrobiliśmy im zdjęcie dopiero po wyjściu z samochodu. Teoretycznie nie powinniśmy wiec przejmować się znakiem ograniczenia prędkości do 30 km/h który leży w trawie.
Niestety policja inaczej interpretuje te przepisy. - Przepisy dotyczące wysokości umieszczania znaków dotyczą jedynie znaków umieszczonych na stałe – wyjaśnia nadkom. Magdalena Korościk z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu. – Nie należą do nich znaki tymczasowe. Np. aby zasygnalizować wypadek stawiamy trójkąt ostrzegawczy. Jest on praktycznie na wysokości jezdni i oczywiście obowiązuje.
Czy można jednak jako znaki tymczasowe określać takie, które stoją ponad miesiąc. Co decyduje o „tymczasowym” charakterze znaku. - Tymczasowe znaki są ustawiane podczas robót drogowych – mówi nadkom. Magdalena Korościk. – Taki znak informujący o prowadzeniu robót powinien być ustawiony, jako pierwszy. Wszystkie kolejne, nawet umieszczone na nieprawidłowych wysokościach będą obowiązywały.
A zatem, uwaga kierowcy! Szukajmy znaków również w trawie, bo policja raczej nam nie podaruje ich przeoczenia.