Jerzy Tutaj mówił o tym nie bez powodu. Jest jedynym kandydatem z Wałbrzycha, który ma realne szanse na wejście do europarlamentu. W Brukseli chciałby zająć się przede wszystkim wspieraniem inwestycji w regionie wałbrzyskim ze środków Unii Europejskiej, gospodarką opartą na wiedzy i współpracy przedsiębiorstw z uczelniami oraz rynkiem pracy.
Te trzy kluczowe obszary będą miały największy wpływ na rozwój regionu wałbrzyskiego w najbliższych kilku latach. Do tego rosnąca rola i znaczenie decyzji Parlamentu Europejskiego powodują, że eurodeputowani będą w nowej kadencji aktywniej uczestniczyć w pracach PE, szczególnie pracach komisji parlamentarnych działających w obszarach regulujących otoczenie biznesowe i rynek pracy.
To tylko teoria. Jak te zamierzenia zrealizować w praktyce? W imieniu czytelników portalu Wałbrzyszek.com zadaliśmy Jerzemu Tutajowi kilka pytań:
- W Brukseli realizuje się cele o zasięgu ogólnoeuropejskim, czy jest zatem miejsce na załatwianie spraw konkretnego miasta, np. Wałbrzycha?
- Zdecydowanie tak. Choćby sprawa kryterium obszarów górskich. Czy również kryterium zmniejszania zróżnicowania województw. To może przełożyć się na konkretne pieniądze. Nie wspominam nawet o możliwych inwestycjach, drogowych czy w infrastrukturę, ale mówię tu o ogromnych środkach, które będzie można przeznaczyć dla Wałbrzycha. Bo dzisiaj należy powiedzieć, że tych środków jest cały czas mało i wszyscy beneficjenci są niezadowoleni z tego, że składając wniosek nie otrzymują tych funduszy, które dostaje choćby Wrocław czy inne ośrodki na Dolnym Śląsku. Można po prostu wywalczyć na Wałbrzych więcej pieniędzy. To jest teraz kluczowa kwestia.
- Co chciałby pan bezpośrednio załatwić Wałbrzychowi, gdyby trafił pan do europarlamentu?
- Chciałbym, aby zostało wprowadzone kryterium obszarów górskich. Dzięki temu moglibyśmy uzyskać dostęp do puli nawet 4 miliardów euro. Będę aktywnie namawiał, by korzystać z tych środków. Żeby one nie leżały, by zostały w pełni wykorzystane. Pod koniec kadencji byłbym bardzo szczęśliwy, gdybyśmy te bardzo duże pieniądze mieli zamienione już na konkretne inwestycje.
- W Wałbrzychu znajduje się największa w Polsce i najprężniejsza, specjalna strefa ekonomiczna. Pracuje w niej kilkanaście tysięcy osób. Trudno sobie nawet wyobrazić jaka mogłaby być katastrofalna sytuacja Wałbrzycha, gdyby nie WSSE. Tymczasem zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej już niedługo takie specjalne strefy powinny zniknąć. Czy w tej sprawie również postara się pan coś zrobić?
- Ten temat nie jest jeszcze zamknięty i nie ma jednoznacznych decyzji. Sądzę, że grupa młodych państw Unii Europejskiej będzie zabiegała o to, by przedłużyć czas funkcjonowania tych specjalnych stref ekonomicznych.
- Czyli będzie pan zabiegał o to, by te kilkanaście tysięcy miejsc pracy nie zostało przeniesionych np. dalej na wschód?
- Dziś takiej możliwości raczej nie ma. Patrząc realnie, chociażby na Ukrainę, to jest rynek bardzo niestabilny politycznie i gospodarczo. Raczej zauważamy tendencje odwrotne. To do Polski przyjeżdżają firmy z Ukrainy i ze Wschodu.