Dwa seanse, które odbyły się wczoraj w Teatrze Zdrojowym w Szczawnie Zdroju, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Sala pękała w szwach, mimo że obfite opady śniegu, zawieje i zamiecie, utrudniały kierowcom znalezienie miejsca do bezpiecznego zaparkowania samochodu i obejrzenia skeczy kabaretu.
Kabaret Ani Mru-Mru, który powstał w Lublinie w grudniu 1999 roku, wciąż zalicza się do grona czołowych polskich kabaretów. Marcin Wójcik, Michał Wójcik oraz Waldemar Wilkołek wciąż potrafią rozbawić publiczność do łez.
Program „Czerń czy Biel" to 2 godziny zabawnych rozważań na temat wyższości bieli nad czernią i odwrotnie. Kabaret Ani Mru-Mru odpowiada na wiele pytań związanych z tymi kolorami. Prezentowane skecze i piosenki wywoływały na sali zdrojowego salwy śmiechu
- Wprawdzie mało było nowych skeczy, których nie znałem, ale bawiłem się świetnie – mówi Jerzy Kitła.
Jeszcze więcej ciepłych słów o kabaretowych wyczynach Ani Mru-Mru wypowiedziała Julia Bitek.
- Mają wspaniały kontakt z publicznością i potrafią stale zaskakiwać widza – uważa mieszkanka Wałbrzycha.
Ani Mru-Mru na koniec swojego występu nawet dali możliwość zaistnienia na scenie jednemu z widzów. Pan Piotr był mocno zdeprymowany i zestresowany, ale wyszedł z twarzą ze wspólnego tańca z członkami kabaretu.