- Wałbrzych opanowała epidemia śmiechu – tymi słowami Jarosław Buzarewicz, dyrektor WOK-u, przywitał setki gości przybyłych do Hotelu Maria. – Mam nadzieję, że przez te dwa dni wszyscy będą bawić się znakomicie.
Konferansjerką zajęli się Aneta Talkowska (Piwnica pod Baranami) oraz Karol Wolski (Grupa Rafała Kmity). Najpierw na scenie zaprezentował się ubiegłoroczny zwycięzca nagrody Grand Prix 2010 - kabaret Chyba z Wrocławia. Inteligentny humor, silna osobowość, odważne tematy, cięty język, świetne pomysły i werwa tworzą mieszkankę zachwycająca widzów. Kabaret w składzie: Sylwia Styczeń, Piotr Gumulec i Maciej Gliński po raz kolejny mieli okazję rozbawić wałbrzyską publiczność. Zaprezentowali nowy program zatytułowany „Obiecanki-cacanki”. Były to krótki, zabawne skecze. Widać, że kabaret robi systematyczne postępy i poszerza repertuar.
- W ubiegłym roku też ich widziałem i faktycznie mają coś w sobie, choć w ostatnich miesiącach nie widziałem ich zbyt często w program telewizyjnych – mówi Artur Stec, widz Przewałki.
Po wstępnej rozgrzewce, na scenie pojawił się Paweł Reszela z Ostrowa Wielkopolskiego. To pierwszy tegoroczny uczestnik walki o Grand Prix. Paweł Reszela to komik i aktor. Współpracował z Grzegorzem Halamą. Wczoraj zaprezentował świetny kontakt z publicznością. Bawił widzów głównie humorem sytuacyjnym i zabawnymi historiami z życia codziennego („nigdy nie wierz rudemu i łysemu. Czemu? Bo rudy… wiadomo – fałszywy, a łysy… też mógł być rudy”). Był to kapitany występ, który pozwala stawiać Pawła w roli jednego z faworytów do triumfu w tegorocznej edycji Przewałki.
- Widać, że chłopak ma talent. Super występ – mówi Łukasz Bałos, który na Przewałkę chodzi od kilku lat.
Kolejną osobą biorąca udział w części konkursowej była Katarzyna Sobieszek z Zielonej Góry. Zaprezentowała program zatytułowany „Średnio na jeża”. Był to bez wątpienia występ niezwykle energiczny (z czego Katarzyna słynie) i zabawny. W swoich skeczach Katarzyna Sobieszek jest zdecydowana i wie, jak rozbawić publiczność.
Jako ostatni uczestnik części konkursowej wystąpił Przemysław Bryła, założyciel kabaretu Tera Jem. Był to występ, który jak można było zauważyć po reakcji publiczności, zdecydowanie najmniej przypadł do gustu.
- Te wcześniejsze dwa występy były znacznie lepsze – uważa Filip Kwiatkowski, którego zapytaliśmy o ocenę w czasie przerwy przed występem Paranienormalnych.
W tym miejscu należy wspomnieć, że Grand Prix przyznają jurorzy w osobach znakomitych gwiazd: Katarzyny Piaseckiej, Jacka Fedorowicza i Stefana Friedmana. To oni zadecydują, kto wygra tegoroczną edycję Przewałki.
Po kilkunastominutowej przerwie nastąpiło to, na co czekała większość widzów. Na scenie pojawili się członkowie kabaretu Paranienormalni. Przypomnijmy, że kabaret istnieje od 7 lat. Kabaret rodem z Jeleniej Góry ma rzesze wiernych fanów i podbija serca publiczności niemal wszędzie gdzie występuje. Paranienormalni, a więc Igor Kwiatkowski ( po raz kolejny fantastyczna rola Mariolki), Robert Motyka (o którym kolega z kabaretu mówi: „człowiek, który w swoim czasie wyciągnął polski Polmos z dołka finansowego”) i Michał Paszczyk (kapitalnie odegrał wczoraj rolę konia Karino w jednym ze skeczów) znów zawładnęli publicznością.
- To jeden z najlepszych kabaretów w Polsce – mówi Justyna Czapnik. – Mają kapitalny kontakt z publicznością i wiedzą, jak świetnie się bawić.
I nie sposób się z tymi słowami nie zgodzić. Paranienormalni, oprócz znanych skeczów, zaprezentowali kilka nowych hitów, z których największym powodzeniem cieszył się ten, w którym Igor Kwiatkowski wciela się w rolę boksera (Jacka Balcerzaka), a Michał Paszczyk w rolę konia Karino. Obaj trafiają do lekarza (Robert Motyka), który ma pomóc im w powrocie do zdrowia. Naprawdę boki zrywać…
Ostatni akcentem pierwszego dnia Giełdy Kabaretowej Przewałka był występ zespołu Pająki, który melodyjnymi piosenkami zachęcał publiczność do wyjścia na parkiet i pokazania swoich umiejętności tanecznych.