Zielony Rynek zna chyba większość wałbrzyszan. To tam jeździło się na zakupy. Tam można było kupić niemal wszystko i to po zdecydowanie niższych cenach niż w normalnych sklepach.
- Kiedyś nie było tutaj gdzie palca wcisnąć, a handlowcy naprawdę mieli się wtedy dobrze – mówi Jan Rogacz, którego spotkaliśmy snującego się między stosikami na Zielonym Rynku.
Od kilku lat sytuacja tego miejsca i handlujących na nim, stale się pogarsza. Można zobaczyć coraz więcej pawilonów i budek, które stoją puste i zachęcają napisem „do wynajęcia”. Oferta tych, którzy wciąż chcą tu handlować, też nie powala na kolana. Najczęściej można kupić tu jakąś tanią odzież, tzw. artykuły za 5 zł czy warzywa i owoce.
- Spora grupa tych, co tu kiedyś handlowali, całkiem zrezygnowała z handlu – opowiada Wojciech Krajczyk, jeden z handlujących na Zielonym Rynku. – Inni przenieśli swoje punktu w lepsze miejsca.
Jako powód załamania się handlu na Zielonym Rynku, kupcy najczęściej wymieniają powstanie wielu supermarketów, które po prostu zabiły konkurencję.
- Nie mamy szans konkurować z marketami, a ludzie też wolą tam chodzić niż zajrzeć do nas - tłumaczy kobieta sprzedająca odzież.
Wygląda więc na to, że czas takich miejsc jak Zielony Rynek, jest policzony. Są jeszcze tacy, którzy wierzą w odrodzenie handlu w tym miejscu, ale jest ich zdecydowanie mniej. Raczej należy się spodziewać, że za parę lat po Zielonym Rynku pozostanie tylko wspomnienie.