Naszej Czytelniczce nie chodzi bynajmniej o fatalny stan obiektu.
- Chodzę często na spacery, bowiem mieszkam w okolicy – mówi Jadwiga Bogusz. – Czasem jednak spokojnie nie można patrzeć na to, co ludzie wyprawiają.
Pani Jadwidze chodzi głównie o mieszkańców Nowego Miasta, którzy spacerują po stadionie wraz ze swoimi czworonogami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że właściciele psów, niestety, nie sprzątają po swoich pupilach.
- Przecież to miejsce na uboczu i ni widzę potrzeby, żeby sprzątać po psie – mówi nam jeden z mieszkańców spotkany na obiekcie, który spaceruje z owczarkiem niemieckim.
Podczas obecności na obiekcie zauważyliśmy, że to standardowa praktyka. Pies załatwia swoją potrzebę, a następnie właściciel, nie sprzątając po nim, rusza na dalszy spacer. Ta sytuacja nie podoba się nie tylko Jadwidze Bogusz.
- Uprawiam dla własnej przyjemności nordic walking i muszę przyznać, że miałam już niejednokrotnie niezbyt miłą przyjemność ubrudzenia obuwia – opowiada Jolanta Mądra.
Właścicieli czworonogów jest w tym rejonie jednak więcej i nie robią sobie oni nic z tego problemu. Na jednym z drzew wisi nawet stara, zapomniana kartka, informująca, że na obiekt nie można wprowadzać psów i pić alkoholu. Nikt jednak nie stosuje się do tych zakazów. Na zdewastowanych trybunach spotykamy około 60-letniego mężczyznę, który mówi wprost:
- Wieczorem spotyka się tu młodzież, by spokojnie wypić piwo. Nie mają już czego tutaj zdewastować, bo ten stadion wygląda jakby przeszedł po nim huragan – tłumaczy nam mężczyzna.