Trener Limanovii Ryszard Wieczorek powiedział:
- Powiem krótko - przegraliśmy najważniejszy mecz w tym sezonie, który - jestem o tym przekonany - będzie nam się odbijał długo. Oczywiście okoliczności tego meczu, czy scenariusz, był prosty - bramka strzelona przez gospodarzy determinuje sposób i dalszy przebieg gry. I tak to wyglądało. Przeciwnik się nastawił na kontry. Od samego początku my mieliśmy inicjatywę jeśli chodzi o rozegranie piłki, organizację gry, natomiast w meczu liczą się efekty. Dzisiaj tych efektów w postaci strzałów, sytuacji podbramkowych w naszym wykonaniu było zdecydowanie za mało. I co z tego, że w 10 graliśmy na pewno jak równy z równym, a momentami spychając przeciwnika do głębokiej defensywy? W meczu takich zespołów, które są na dole tabeli, jakości jest zbyt mało, żeby można było przy przewadze w organizacji gry umieć sobie z tym wszystkim poradzić, kiedy przeciwnik przy przewadze liczebnej potrafi się dobrze zorganizować w obronie. Na pewno kluczowy moment dla układu gry, meczu, mimo tego że przegrywaliśmy 1-0, to czerwona kartka, nieodpowiedzialne zachowanie doświadczonego zawodnika. Dla mnie to jest strzał w kolano i na pewno taki zawodnik nie może funkcjonować i zespół na pewno na tym bardzo cierpi. Myślę, że przy równowadze liczebnej bylibyśmy w stanie nie tylko zremisować, ale wygrać ten mecz, bo przeciwnik był już bardzo zmęczony, nawet grając w przewadze liczebnej. Wiedzieliśmy o tym wszystkim, ale nie widziałem, że mam tak nieodpowiedzialnych zawodników, którzy na boisko wychodzą się bić, a nie grać w piłkę.
Trener Górnika Jerzy Cyrak powiedział:
- Wszystkie słowa, które trener Limanovii wypowiedział, należy potwierdzić, poza tym jednym, że zmęczenia u moich zawodników ja nie dostrzegam w tych meczach, w których na początku zdobywamy bramkę, a później nagle wycofujemy się i bronimy rozpaczliwie. Absolutnie nigdy takich założeń zespół nie miał, nigdy nie każę się bronić nisko, przeciwnie - ma być odbiór wyżej, bo wiadomym jest, że przy tak niskiej obronie na własnej „szesnastce" można sobie samemu strzelić, na co dowód mieliśmy w zeszłym tygodniu. Absolutnie nie pozwalam tak zespołowi grać. Stać nas na to, żeby odbierać wyżej, aczkolwiek ciągle ten błąd i problem pokutuje. Dziś udało nam się wybronić ten wynik, który został ustalony do przerwy. Co do jakości, no to naprawdę pozostaje dużo do życzenia. Mecze w naszym wydaniu cały czas są pod wielką presją, bo ciągle jesteśmy na końcu. Wszystkie mecze, które rozgrywamy u siebie, są meczami o życie, mecze, które są na wyjeździe, są meczami o życie z tą różnicą, że u nas w ostatnich trzech udało się zdobyć dziewięć punktów, a na wyjeździe jedynie jeden.
Jerzy Cyrak podsumowując słabszą grę piłkarzy Górnika w II połowie meczu powiedział:
- Nie potrafimy w trudnych momentach grać w piłkę, utrzymać się na pozycji. Nie ma zawodników chętnych do gry, nie ma zawodników, którzy potrafią utrzymać piłkę. Nieumiejętnie ustawiamy się po drugą piłkę. Nawet jeśli bramkarz czy obrońca drużyny przeciwnej wybija, my nie potrafimy drugiej piłki zebrać. Złe ustawienie, zbyt głębokie ustawienie drugiej linii powoduje, że wszystkie piłki trafiają do przeciwnika, a to powoduje coraz głębsze ustawienie. To są błędy, które - obawiam się - będzie trudno wyeliminować pracując normalnie. Będzie tu trzeba zrobić jakieś inne ruchy, będzie trzeba zmienić ustawienia. Będę się nad tym zastanawiał, cały czas się nad tym zastanawiam, bo to nie jest pierwszy mecz, w którym tak rozpaczliwie się cofamy a nie ma takiego założenia, nie ma takich możliwości. Wystarczy grać, choć fragmentami tak jak pierwszą część dzisiejszego meczu, czy tak jak pierwszą część w ostatnim meczu. I byłoby wszystko w porządku, a tak to jest jedynie wycofanie siedmiu zawodników na własną "szesnastkę", nie ma komu zabrać drugiej piłki i to powoduje jeszcze głębsze ustawienie.
Jeżeli chodzi o przygotowania do rundy wiosennej Jerzy Cyrak powiedział:
- Okres przygotowawczy jest już zaplanowany. Trenujemy do 10 grudnia. Później zawodnicy się rozjeżdżają, mają dwa tygodnie przerwy biernej. Dostają rozpisane zajęcia, które mają wykonać w przerwie świąteczno-noworocznej. Spotykamy się z zespołem 12 stycznia. Co do wzmocnień, zmian, to nasza sytuacja jest sytuacją chyba najgorszą w lidze. Czy cokolwiek się wydarzy, czy stać nas będzie na jakiekolwiek zmiany, wzmocnienia, to dopiero będę rozmawiał z zarządem i takie ustalenia poczynimy. W tym tygodniu mieliśmy testy, które miały wyłonić zawodników z rejonu. Niestety, żaden z takich zawodników nie jest zawodnikiem, który by wzmocnił ten zespół i będziemy poszukiwać dalej. Czy nas będzie stać na to, żeby sięgać poza Dolny Śląsk, to się okaże. Wiem, że może być bardzo trudno.